Nadzieja jako źródło siły psychicznej

Nadziei potrzebujemy wszyscy. Szczególnie obecnie, gdy czas z trudnego dla wielu stał się trudniejszy. Pojawia się w zrywach społecznych, w potrzebie niesienia pomocy, w przytuleniu kogoś bliskiego, w zapewnieniach o miłości. Nadaje sens. Nadzieja, która podobno jest matką głupich, staje się matką wszystkich w potrzebie.

Nadzieja matką, towarzyszką i przyjaciółką

Nadzieja jest odważną towarzyszką naszej codzienności. Wspiera dążenia, także te które mają nadawać sens i przeciwdziałać rozpaczy. To ona mobilizuje do wysiłku. To jej często poszukujemy w relacjach z innymi. Jest patrzeniem w przyszłość. Czasem skierowana na konkretne wydarzenie – wtedy realizujemy cele, a innym razem ogólna – podtrzymująca chęć wysilania się.

Nadzieja wspiera potrzeby rozwoju i samorealizacji. Ludzie, którzy potrafią jej doświadczyć mają większą odporność psychiczną. W mniejszym stopniu odczuwają samotność, widzą więcej możliwości, mniej się zrażają niepowodzeniami. Lepiej także znoszą ból i lepiej reagują na leczenie (także to nastawione wyłącznie na ciało). Nawet układ nerwowy u osób, które mają nadzieję jest lepiej zrównoważony pod względem neuroprzekaźników (pośredników w komunikacji pomiędzy neuronami, komórkami nerwowymi i tkankami oraz mięśniami).

Podstawowa nadzieja kształtuje się już u bardzo małych dzieci – już około pierwszego roku życia. Daje poczucie, że świat ma sens i porządek oraz, że generalnie jest przyjazny. Daje siłę podczas nieuniknionych kryzysów rozwojowych, a także takich, które przeżywamy w związku ze spotykającymi nas nieprzychylnymi, czy traumatycznymi zdarzeniami. W chwilach zwątpienia, także tych burzących dotychczasowy porządek, daje poczucie sensu.

Może jednak matka głupich?

Choć nieodzowna do życia, nadzieja także może być pułapką, ułudą i fałszem. Staje się tak, gdy zamiast wspierać naszą rzeczywistość staje się oszustwem i ucieczką. Odrywa się wtedy od faktów i całościowego doświadczenia i staje się nieprzeżytym konstruktem, narzucanym samemu sobie niejako od zewnątrz. Nieprawdziwym uśmiechem, wymuszoną energią, niezakotwiczoną w rzeczywistości pociechą. I nawet, gdy taki rodzaj nadziei inspiruje do aktywności, często działania nie przynoszą upragnionego efektu. 

Nadzieja w psychoterapii i pomaganiu

Budzenie nadziei, jej zaszczepianie i podtrzymywanie są warunkiem skutecznej psychoterapii. To ona pozwala na tę pełną wysiłku pracę. Terapia związana jest z podejmowaniem ryzyka i angażowaniem, na które bez nadziei trudno się zdecydować. Często wagę, jaką terapeuci przywiązują do nadziei łączy się z psychologią pozytywną i humanistyczną, jednak każdy terapeuta, nauczyciel, pedagog, pracownik socjalny i wolontariusz wie, jak trudno jest wesprzeć osobę pozbawioną nadziei. Czas, w którym znajdujemy się obecnie jest wypalający dla osób pomagających, między innymi dlatego, iż w doświadczeniu głębokiego nieszczęścia, czasem nadzieja gaśnie. Zarówno osoby, które doświadczają tragicznych wydarzeń, jak i ci, którzy niosą im pomoc mogą znaleźć się w tunelu, gdzie nie ma sensu, przyszłości i celu. Jest rozpacz. Dlatego tak ważne jest, aby, nawet w sytuacjach, w których wydaje się to nierealne nie zapomnieć o sobie. Pominięcie siebie, często wypala w przeciągu bardzo krótkiego czasu.

Nadzieja jest tym, z czego jako ludzie możemy być naprawdę dumni i za co możemy być wdzięczni.  Bez niej nie można wyobrazić sobie dobrej przyszłości, prawdziwej miłości i empatii.