Blog psychologiczny. Aktualności ośrodka Psychoterapia W RELACJI.

psychologia na co dzień, psychoterapia egzystencja Beata Zielińska-Rocha psychologia na co dzień, psychoterapia egzystencja Beata Zielińska-Rocha

Samotność w czasach nieustającego „kontaktu” i „nieskończonych możliwości”

Współczesne tempo życia i częste zmiany sprawiają, że wiele osób doświadcza samotności i trudności w budowaniu bliskich relacji. Psychoterapia wspiera w tworzeniu wartościowych, wspierających więzi i pomaga odnaleźć poczucie bliskości.

Poczucie niedostatku ludzi w codziennym życiu, wręcz samotności doskwiera wielu osobom. Przeprowadzki, zmiany pracy, rozwody, niechęć do długoterminowych zobowiązań – partnerskich czy rodzicielskich, niepewność jutra, chęć korzystania z życia, wszechobecność wirtualnych realiów – to i wiele innych czynników sprawia, że coraz trudniej zbudować nam sieć wartościowych, służących nam, wspierających, bliskich związków.

Potrzeba obecności drugiego człowieka

Potrzebujemy i pragniemy kontaktu z ludźmi, którym na nas zależy, którym nasz dobrostan leży na sercu, na których możemy polegać, do których możemy się zwrócić w chwili potrzeby. Nawet jeśli opisujemy to innymi słowami, to właśnie tego potrzebujemy jako czegoś niezbędnego, by móc czuć się w świecie bezpiecznie i rozwijać się. Prawdziwa obecność drugiego człowieka jest jak tlen. Również obecność uwewnętrzniona ale przede wszystkim ta namacalna, fizyczna obecność drugiej, trzeciej, czwartej osoby u naszego boku. Bez niej cierpi nasza psychika i ciało. Bez niej czasem umieramy – duchowo lub fizycznie.

Subiektywne poczucie braku ważnych ludzi w naszym otoczeniu, a właściwie ludzi, dla których to my czujemy się ważni, wybrani, wyjątkowi, prowadzi do cierpienia. Sprawia, ze czujemy się niepotrzebni, nieistotni, niepełnowartościowi. Może prowadzić do poczucia społecznego wykluczenia i pogłębiania się cierpienia. Bo wykluczenie boli – poczucie odrzucenia aktywuje te same obszary mózgu co ból fizyczny.

Samotność w tłumie „znajomych”

15-20 lat temu zachłysnęliśmy się mediami społecznościowymi. Poszukiwaliśmy starych i nowych znajomych i ich znajdowaliśmy. Pisaliśmy, chwaliliśmy się życiowymi sukcesami, publikowaliśmy piękne zdjęcia, lajkowaliśmy, dostawaliśmy lajki. Wydawało się, że życie społeczne jest pełne i bogate. Już nie byliśmy uzależnieni wyłącznie od towarzystwa ludzi z najbliższego otoczenia fizycznego. Mieliśmy dziesiątki znajomych.

Czy rzeczywiście? Na czym owe znajomości polegały? Co dawały? Jeśli nie przekładały się na realny kontakt – rozmowę, spotkanie, wspólne spędzanie czasu, jeśli owi znajomi nie byli z nami gdy płakaliśmy i śmialiśmy się - znajomości były znajomościami „na papierze”. Nie zapewniały realnie poczucia bezpieczeństwa, przynależności. Nadal mogliśmy nie mieć kogo wpisać w rubrykę „kontakt w nagłym wypadku.”

Samotność w bezkresnym morzu możliwości

Jesteśmy niewątpliwie szczęściarzami żyjąc w Europie w XXI wieku. Poziom życia wciąż rośnie, żyjemy długo, możemy pozwolić sobie na korzystanie z dobrodziejstw współczesnego świata – dostępu do towarów i usług, podróży, edukacji, możliwości rozwoju, opieki zdrowotnej, w tym psychoterapii. Jednocześnie, świat do tego korzystania nas niejako zobowiązuje. Każe się rozwijać, uczyć, naprawiać, poprawiać, starać, pracować, by zarabiać na owe dobrodziejstwa. Bo przecież „możemy więcej”, „jesteśmy tego warte” i „wszystko jest możliwe, wystarczy chcieć”.  

Kiedy gonimy za wszystkim, czym kusi nas świat w postaci producentów dóbr wszelkich, kiedy przepracowujemy się, aby te dobra nabyć, nie mamy czasu na pielęgnowanie relacji, na zwyczajne bycie z ludźmi, na spokojne posiedzenie, popatrzenie w oczy, spacer, rozmowę. Bez odbierania telefonu, robienia selfie, wrzucania relacji na media społecznościowe. Bez zobaczenia kolejnego filmu, sztuki, wystawy (choć to wszystko wartościowe formy spędzania czasu). Robimy, konsumujemy. A potem wracamy do domu i czegoś nam brakuje. Coś uwiera. Tęsknimy. Czujemy się samotni.

Psychoterapia jako wsparcie w budowaniu swojej „wioski”

Psychoterapia nie zastąpi bliskich ludzi w twoim życiu. Może być jednak drogą, po której będziesz kroczył razem z towarzyszącym ci terapeutą, przyglądając się sobie i temu co dzieje się pomiędzy wami. Relacja terapeutyczna może być miejscem próbowania nowych ruchów w kontakcie z drugą osobą, otrzymywania i dawania informacji zwrotnych. To okazja by przyglądać się swoim krokom do drugiego i sposobom kontaktowania się, które, czasem prowadzą również do samotności. To też możliwość obserwacji swoich reakcji na drugą osobę i zachowań z nimi związanych. Często poczujesz się zrozumiany/zrozumiana, czasem będziesz mieć okazję do krytycznego spojrzenia na siebie i swoje życie.

Autorką tekstu jest psychoterapeutka Ośrodka W Relacji, Beata Zielińska-Rocha – certyfikowana przez ICEEFT psychoterapeutka i superwizorka par i procesów indywidualnych, superwizorka PSHD w procesie szkolenia.


Psychoterapia może pomóc wprowadzić zmiany w obszarze budowania i pielęgnowania bliskich relacji z innymi. Możesz zrobić Twój pierwszy krok z jednym ze specjalistów W Relacji. Zapraszamy!

 

Read More
psychologia na co dzień Anna Gradkowska psychologia na co dzień Anna Gradkowska

Samotność w pustym domu

Są różne rodzaje samotności: samotność osób będących w związkach, w których już dawno zapomniana została bliskość; samotność w tłumie ludzi, w którym jednak brakuje autentycznej wymiany, samotność przeżyć, na które zabrakło empatycznej reakcji czy zrozumienia. Jeszcze innym rodzajem samotności jest samotność osób mieszkających samodzielnie – bez obecności żywego człowieka tuż obok. Nad tym właśnie rodzajem samotności dziś się pochylamy.

samotność singli.jpg

Każdy z nas ją zna, bez względu na to, czy w domu są inne istoty (ludzkie i zwierzęce), czy nasz dom rzadko odwiedzają inni ludzie. Niemal każdy jakiegoś jej aspektu dotknął osobiście w ostatnim czasie. Są różne rodzaje samotności: samotność osób będących w związkach, w których już dawno zapomniana została bliskość; samotność w tłumie ludzi, w którym jednak brakuje autentycznej wymiany, samotność przeżyć, na które zabrakło empatycznej reakcji czy zrozumienia. Jeszcze innym rodzajem samotności jest samotność osób mieszkających samodzielnie – bez obecności żywego człowieka tuż obok.  Nad tym właśnie rodzajem samotności dziś się pochylamy.

Jednoosobowe życie w kontekście społecznym

O singlach mówimy głównie w kontekście dorosłych, stosunkowo młodych, wykształconych mieszkańców dużych miast. Jednak pojedyncze życie znają zarówno ludzie młodzi i starsi, zamożni i ubodzy, korzystający z rozrywek i możliwości jakie oferują im kluby sportowe, czy szkoły tańca, jak i Ci, którzy prawie nie wychodzą z domu. Jednoosobowość dla wielu nie jest stanem przejściowym i trwa latami, a deklarowana społeczna akceptacja rzadko oznacza wczucie się innych osób w ich sytuację. Czasem nawet nieświadomie wyrażane są negatywne oceny lub nieempatyczne komunikaty na temat zachowania osób żyjących w pojedynkę. Któż nie zżymał się na starsze panie stanowczo zbyt często odwiedzające lekarza, którym usta nie zamykają się pod gabinetem, nie ocenił negatywnie  młodego chłopaka, który nie ma dziewczyny, czy nie stwierdził, że samotny zamożny 40-latek jest nastawionym wyłącznie na konsumpcję Piotrusiem Panem? Są oczywiście osoby, które chwalą sobie życie w pojedynkę. Wiele osób jednak żyje w pojedynkę, choć głęboko tęskni za obecnością drugiej osoby w domu.

Poczuć jednoosobową samotność

Dla wielu osób najważniejszymi zagrożeniami ostatnich miesięcy były strach o zdrowie i materialny byt. Jednocześnie łatwo nie zauważyć innych istniejących zagrożeń, które mają realny, często dotkliwy wpływ na funkcjonowanie. Czas, w którym teraz żyjemy, dobitnie pokazuje wielu singlom, jak ważna jest możliwość obcowania z innymi ludźmi. Budzi poczucie przykrego, czasem totalnego osamotnienia. Na co dzień nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak zwykłe pytanie w biurowej kuchni, poczucie zapachu drugiej osoby, prosty kontakt, jest ważną częścią codzienności. Wiele osób od kilku miesięcy nie miało żadnego fizycznego kontaktu z inną osobą. Dotyk jest zupełnie podstawową ludzką potrzebą, a jego brak sprawiać może wręcz fizyczny ból.  W zwykłym czasie codziennie wielokrotnie dotykamy innych ludzi: podajemy im ręce, stykamy się w komunikacji publicznej, dotykają nas fryzjerzy, kosmetyczki, czy fizjoterapeuci. Odosobnienie pozbawia nas tego niezwykle ważnego wymiaru kontaktów międzyludzkich.

Jednoosobową samotność  można także usłyszeć. Domy samotnych są ciche. Bezpośrednio powstają w nich dźwięki urządzeń, słowa wypowiada tam tylko jedna osoba i rzadko toczy się w nich gwarne życie. W ograniczonym, mało spontanicznym kontakcie jest znacznie mniej miejsca na zwyczajność, lekkość, komentowanie w jednym zdaniu drobnych spraw, za to przeważają rozmowy na ważne tematy o większym ciężarze, o pracy, o ważnych kwestiach. Brakuje ludzi z ich energią zapachem, dźwiękami, uśmiechami, a także żywymi reakcjami na nasz widok.

Zadbać o swoją samotność

Samotny wymiar codzienności nie dla wszystkich jest przykry, czasem jest wręcz przyjemny. Czasem daje ulgę od nadmiaru codziennych bodźców, niechcianych kontaktów. Niejednokrotnie jednak brak zwykłych interakcji pogłębia poczucie osamotnienia. Drobne, zwyczajne kontakty nie powodują, że ludzie go nie odczuwają, jednak ich brak sprawia, że iż izolacja staje się niemal całkowita. Bycie dostrzeżonym, w żywym spontanicznym kontakcie z innymi osobami jest uniwersalną, ludzką, wręcz fizyczną potrzebą. Gdy cierpimy z braku jej zaspokojenia, uznajmy swoją potrzebę. Pozwólmy sobie na dopuszczenie bólu związanego z brakiem. Dopiero potem sprawdźmy, czy możemy zrobić coś, by choćby w niewielkim stopniu doznać ulgi.

Read More

O tym pisaliśmy

Archwium