
Blog psychologiczny. Aktualności ośrodka Psychoterapia W RELACJI.
W pędzie czy w zatrzymaniu – czyli o uważności, depresji i sensie życia
Życie zaprasza wielu z nas do pędu – gonienia bez opamiętania za kolejnymi zadaniami. Czasem pędzimy tak szybko, że nawet się nie orientujemy, że jakiś cel został zrealizowany. Tymczasem pod spodem toczy się odrębne życie wewnętrzne, do którego nierzadko brakuje nam dostępu.
Życie zaprasza wielu z nas do pędu – gonienia bez opamiętania za kolejnymi zadaniami. Czasem pędzimy tak szybko, że nawet się nie orientujemy, że jakiś cel został zrealizowany. Tymczasem pod spodem toczy się odrębne życie wewnętrzne, do którego nierzadko brakuje nam dostępu.
Od nadaktywności do depresji
Wbrew pozorom nadmierna aktywność i zaangażowanie w wielość zadań może mieć wiele wspólnego z … depresją. Czasem to właśnie w ten sposób bronimy się przed kontaktem z mrokiem, smutkiem, pustką, które w nas mieszkają. Zajmując się wieloma rzeczy na raz po prostu „dbamy” o to, by nie móc skupić się na tym, co emocjonalnie trudne. Bywa też, że depresja pojawia się jako „skutek uboczny” nadaktywności. Przemęczony organizm błaga nas w ten sposób o zwolnienie i odpoczynek. Możliwe jest też inne połączenie – w pędzie nierzadko tracimy kontakt z czuciem i potrzebami. Gdy długotrwale od nich jesteśmy odłączeni, możemy mieć objawy depresyjne.
Zatrzymując się w pędzie
Nie jest łatwo zatrzymać rozpędzony pociąg. Co więcej, nagłe jego zatrzymanie grozi „katastrofą”.
Niespodziewanie dojście do świadomości poziomu przeciążenia czy przekroczenia, do którego doprowadziliśmy, może być bardzo bolesne.
Emocje, które już się w nas nie mieszczą, wypływają gwałtownie. Przez to, że wcześniej nie były obdarzone uwagą, trudno nam nadać im znaczenie. Taki stan może być dla nas niepokojący.
Niezaspokojone od dłuższego czasu potrzeby są znacznie trudniejsze do ukojenia i zaspokojenia niż te, które monitorujemy na bieżąco.
Mimo to warto szukać możliwości zwolnienia i zatrzymania pociągu – zanim się wykolei. Przygotujmy się na to, że takie próby mogą powodować w nas dyskomfort oraz wymagać od nas przełamania automatycznych zachowań. Oto kilka sposób, z których można skorzystać, by zadbać o stopniowe wyhamowanie:
Ogranicz „aktywności bezkierunkowe” – godziny wpatrywania się w telefon, oglądania seriali czy telewizji powodują szum, w którym trudno usłyszeć wewnętrzny głos.
Medytacja – zarówno dłuższa, regularna praktyka, jak i krótkie chwile skupienia się na oddechu lub na odczuciach z ciała pomagają w zwolnieniu i byciu w chwili obecnej (a nie kolejnym zadaniu, które czeka). Warto się ich podejmować nawet, jeśli czujemy, że nasze myśli galopują w zawrotnym tempie i nawet jeśli próby ich zatrzymania wielokrotnie się nie powiodą. Wraz z czasem i praktyką pojawi się coraz więcej momentów, w których poczujemy odrobinę spokoju i ulgi.
Sztuka wyborów – nie jesteśmy w stanie objąć uwagą wszystkiego, zrealizować wszystkich zadań lub zadbać o każdą potrzebę. W praktyce oznacza to, że codziennie jesteśmy zmuszeni rezygnować z aktywności i godzić się z choćby niewielkimi stratami. Warto uczyć się to akceptować i świadomie podejmować decyzje, co wybieramy, a z czego rezygnujemy. Przykładowo możemy wybierać każdego dnia jedną (!) rzecz, którą chcemy obdarzyć uwagą (może to być pilne zadanie, a może ważna dla nas sprawa, jak na przykład odpoczynek czy poświęcenie czasu na relację z partnerem). Pomocne może być także ustalanie mini priorytetów tygodniowych (na przykład „tydzień regeneracji”, „tydzień budżetu domowego”, „tydzień gotowania”).
Uważność – Jej podstawą jest regularne pytanie siebie: „Co się ze mną dzieje?”, „Co przeżywam?”, „Czego doświadczam w moim ciele?”. Nawet jeśli nie zawsze odpowiedzi przyjdą od razu, warto niestrudzenie ponawiać te pytania.
W zatrzymaniu – szukając sensu
Dopiero gdy rozpędzony pociąg wyhamowuje, robi się miejsce na zagubione uczucia, tęsknoty i marzenia. Przychodzi też czas pytań – niestety nie od razu odpowiedzi: „Dokąd gnam?”; „Co jest dla mnie ważne?”; „Jaki jest sens mojego życia?”; „Do czego pragnę dojść?”; „Czy droga, którą idę mnie tam zaprowadzi?”.
Gdy nabierzemy wprawy w zatrzymywaniu, odpowiedzi w końcu też przyjdą. To właśnie z nich stopniowo budujemy nasze życiowe wartości, priorytety czy cele. Dążąc do nich mamy szanse mieć poczucie sensu i spełnienia w życia. Okaże się wtedy, że pociąg jedzie dobrą dla siebie prędkością, i wybraną przez maszynistę drogą podąża do stacji docelowej.
Sens życia – czy go szukać, jak go znaleźć?
Poczucie sensu życia wiąże się z przekonaniem, że nasze działania prowadzą do realizacji ważnych dla nas celów życiowych. Często jednak trudno je zidentyfikować i nadać ważność. Stawianie pytań o to, co jest dla nas ważne przybliża do znalezienia sensu życia.
Gdy w życiu brakuje sensu
Wiele osób sytuacyjnie mierzy się z poczuciem bezsensu. Dotyczyć to może konkretnych aktywności (np. „Moja praca ostatnio nie daje mi poczucia sensu.”) czy trudnych momentów życiowych („Od czasu rozstania mam wrażenie, że moje życie straciło sens.”). Taki stan może się jednak przedłużać, dotyczyć coraz większej części naszego życia, wszelkich aktywności i działań. Psychiatra Viktor Frankl nazwał ten stan nerwicą egzystencjalną. Dla wielu osób doświadczenie to jest tak nieprzyjemne, że próbują pozbyć się go przez zagłuszenie i odwracanie od niego uwagi. Angażują się wtedy w nowe aktywności i zadania, mając nadzieję, że choć na chwilę wypełnią odczuwaną pustkę. Niestety, często osiągają wręcz przeciwny efekt, coraz bardziej oddalając się od siebie, swoich emocji, potrzeb i wartości. Nierzadko konsekwencją jest depresja, lęki, czy uzależnienia, na przykład pracoholizm.
Na tropie celów życiowych
Poczucie sensu życia wiąże się z przekonaniem, że nasze działania prowadzą do realizacji ważnych dla nas celów życiowych. Często jednak trudno je zidentyfikować, nadać ważność . Maria i Piotr Fijewscy w swojej książce „Zaklęcie na bycie sobą” proponują myślenie o celach w kategoriach czasu i wagi:
- Cele doraźne – to nasze codzienne zadania do wykonania. Ci, którzy tworzą codzienne listy zadań, wpisują na nie właśnie cele doraźne.
- Cele średnioterminowe – określają nasze plany w perspektywie kilku - kilkunastu miesięcy. Przykładowe cele średnioterminowe to zmiana pracy, nauka nowej umiejętności, ale też pozbycie się uciążliwego nawyku, poprawa relacji z bliską osobą.
- Cele długoterminowe (życiowe, strategiczne) – mówią o tym, co jest dla nas najważniejsze. Wynikają z naszych wartości. Wskazują, kim chcemy być w perspektywie kilku, a raczej kilkunastu lub kilkudziesięciu lat. Przykładowe cele życiowe i wartości to: bliskie relacje, rodzina, praca potrzebna innym ludziom, rozwój osobisty, rozwój duchowy, ekspresja twórcza.
Idealna dla naszego zdrowia, poczucia szczęścia, dobrego samopoczucia i rozwoju jest sytuacja, w której:
- Wiemy, jakie są nasze cele długoterminowe – mamy świadomość, co jest dla nas ważne w życiu, do czego dążymy, kim chcemy być jako ludzie, jakie wartości pragniemy realizować.
- Mamy określone cele średnioterminowe, które wynikają z celów strategicznych i są z nimi zgodne, bądź wręcz do nich prowadzą.
- Ustalamy i realizujemy cele doraźne, które są spójne z celami średnio- i długoterminowymi.
Taka sytuacja to ideał, który jest trudny do zrealizowania, u większości osób stan faktyczny odbiega od tego idealnego. Często w natłoku codziennych zadań mniej lub bardziej gubimy to, co dla nas ważne. Skupiając się na wypełnieniu obowiązków, na których nadmiar wciąż cierpimy, nie zostawiamy sobie chwili na refleksje, dokąd prowadzi nas droga, którą podążamy. Gdybyśmy spojrzeli z boku na nasze działania, być może ujrzelibyśmy znaczącą dominację celów krótkoterminowych, które są bez związku lub w sprzeczności w naszymi celami życiowymi. W momentach takiego zatrzymania poczujemy być może poczucie pustki i bezsensu.
Jak dążyć do znalezienia sensu życia?
Odczucie pustki, lęku, żalu, straty, braku sensu, czy innych nieprzyjemnych uczuć to moment trudny, ale potencjalnie bardzo rozwojowy. Jeśli tylko, zamiast odwrócić od niego uwagę, poświęcimy mu czas i refleksję, stanie się bardzo ważnym krokiem na drodze do znalezienia sensu życia. Warto się zastanowić – i wciąż zastanawiać – nad odpowiedzią na takie pytania: Które cele u mnie przeważają - doraźne, średnio- czy długoterminowe? Jak mają się one do siebie nawzajem? Czy są spójne? Czy cele doraźne prowadzą do realizacji celów średnioterminowych i życiowych? Jakie są moje cele życiowe? Co jest dla mnie ważne? Co daje mi poczucie sensu, satysfakcji, spełnienia, głębokiego zadowolenia, prawdziwej radości? Bez czego odczuwam brak, pustkę, tęsknotę?
Sens życia jest dynamiczny, zmienny podobnie, jak my się zmieniamy. To coś, czego wciąż się szuka, a nie określa raz na zawsze. Zadawanie pytań, głębsza refleksja, poddawanie w wątpliwość to kroki, które pomagają go znaleźć.
Sens życia czasem trudno znaleźć w pojedynkę, w chaosie codzienności. Jeśli temat ten jest dla Ciebie ważny i jeśli czujesz się zagubiony, pomocna może okazać się rozmowa z psychoterapeutą. O tym jak psychoterapia może pomóc w szukaniu sensu życia pisaliśmy tutaj.