Blog psychologiczny. Aktualności ośrodka Psychoterapia W RELACJI.

psychologia na co dzień Ewa Borodo-Jaskólska psychologia na co dzień Ewa Borodo-Jaskólska

W pogoni za więcej? Czy mniej?

Pęd i pośpiech, jest dla nas czymś tak naturalnym i oczywistym, że staje się przezroczysty. Nie zauważamy ani tego, że w nim jesteśmy, ani tego, co przez to tracimy.

Świat rushmageddonu mówi zawsze „więcej, wyżej, dalej”. To jest tryb domyślny; drogą kropelkową przenosi się niepodważalne przekonanie, że do tego dążymy. Więcej klientów, więcej zajęć dodatkowych dla dziecka, wyższa sprzedaż, większe zasięgi, więcej polubień, lepsza wersja siebie. Dodawanie wydaje się działaniem oczywistym.

Inaczej z odejmowaniem.”

Natalia de Barbaro, „Przędza”.

Pęd i pośpiech, jest dla nas czymś tak naturalnym i oczywistym, że staje się przezroczysty. Nie zauważamy ani tego, że w nim jesteśmy, ani tego, co przez to tracimy.

Pochłonięci zadaniami, powinnościami, wszystkimi „muszę”, zapominamy o „chcę”, „potrzebuję”. A także o „NIE chcę”.

Iluzja „jeszcze tylko” zachęca by wytrzymać więcej. Jeszcze tylko na trochę” odsunąć siebie, odpoczynek, obecność. Wszystko co dla mnie naprawdę ważne  poczeka, ale „jeszcze tylko” chwilę.

Pęd jest jak fast food. Zdaje się oferować wiele, a w rzeczywistości nie odżywia. Intensywne (choć niekoniecznie przyjemne) doznania, których dostarcza, ogłuszają i utrudniają zorientowanie się w tym, co tak naprawdę nas nakarmi.

Od czego wszystko się zaczyna? Często pierwszy krok w biegu po więcej to zanegowanie ciała. Fizyczny ból, który nas nie zatrzymuje. Przemęczenie, które zalewamy kolejną kawą, albo alkoholem. Kompulsywne objadanie się, ciągi oglądania seriali. Zasypianie, wtedy gdy już „zwala nas z nóg”.

To może być też pierwszy krok wstecz. Skupić się na swoim ciele. Zacząć się z nim na nowo oswajać. Poznawać sygnały, którymi do nas przemawia. Oddech, i jego brak, rozluźnienie, napięcie, ból, przyjemność. Głód, pragnienie, senność.

Ten wpis mógłby mieć znacznie więcej słów. Ale tym razem będzie miał Mniej.  Może mniej wystarczy?

Read More
psychologia na co dzień Ewa Borodo-Jaskólska psychologia na co dzień Ewa Borodo-Jaskólska

Po co nam rytuały?

Pęd, wir, szaleństwo. Zadania, obowiązki, pośpiech. Przyciągające uwagę bodźce, rozproszenie, trudności w skupieniu się dłużej na jednej czynności. Taka jest codzienność wielu z nas. Jak nie zwariować w tym wariactwie? Czy mogą przydać się nam tego rytuały?

Pęd, wir, szaleństwo. Zadania, obowiązki, pośpiech. Przyciągające uwagę bodźce, rozproszenie, trudności w skupieniu się dłużej na jednej czynności. Taka jest codzienność wielu z nas. Jak nie zwariować w tym wariactwie? Czy mogą przydać się nam tego rytuały?

Rytm który pozwala zwolnić

Gdyby pomyśleć jak wyglądała codzienność naszych dziadków i babć jeszcze kilka dekad temu, różnica jest ogromna. Z jednej strony ciężka wielogodzinna praca, ogrom stresu dotyczących zaspokojenia podstawowych potrzeb. Z drugiej strony spotkania z innymi ludźmi, które nie miały konkurencji w postaci wciągającej gry czy serialu. Nuda? Spokój? Kontakt? Stres? Walka o przetrwanie? Na pewno znacząca różnica między klęską urodzaju, która dotknęła nas dziś, gdy jesteśmy naszą uwagą wszędzie i nigdzie jednocześnie.

W pędzącym świecie potrzebujemy pomocy, żeby spowalniać czas. Powtarzalność rytuałów nas do tego zaprasza. Stałe punkty każdego dnia, tygodnia, miesiąca, roku, dają poczucie bezpieczeństwa. Są też gwarancją, że przeznaczymy swój czas na budowanie właśnie tego, w co chcemy się angażować. Poranna kawa może być zagwarantowanym momentem bycia tylko ze sobą, wieczorne czytanie dzieciom zapewni, że na pewno znajdzie się czas na wspólną lekturę, jedzenie kolacji z bliskimi pozwoli spotkać się z nimi wspólnie choćby na te kilkanaście minut dziennie.

Rytuały, które pielęgnują relacje

Czasem nawet nie wiemy, że je mamy lub orientujemy się, gdy ich zabraknie. Rytuały relacyjne bywają drobne i wielkie. Przytulenie na powitanie, sms na dobranoc gdy jesteśmy daleko, cotygodniowa randka, świętowanie w określony sposób rocznic czy urodzin. Te gesty tworzą poczucie, że jesteśmy stałą częścią życia drugiej osoby oraz sprawiają, że czujemy się ważni. Wymagają zaangażowania, a właśnie ono jest językiem bliskości w relacjach.

Jakie rytuały już masz w ważnej dla ciebie relacji: w parze, w rodzinie, z przyjacielem, z dzieckiem, ze sobą? Które są szczególnie dla ciebie ważne? Jaki rytuał chciałabyś / chciałbyś stworzyć?

Rytuały świąteczne?

Nadchodzący świąteczny czas to dobra okazja do zastanowienia się nad świątecznymi rytuałami, tymi aktualnymi, i tymi z przeszłości. Rytuały, podobnie jak ubrania w starej szafie, dobrze jest co jakiś czas przejrzeć i przewietrzyć. Może część z nich, dawno nie noszonych, nadaje się już do wyrzucenia? Może jest coś, co warto odkurzyć , a może trochę dopasować do obecnej sylwetki? 

Zastanów się, jakie są Twoje wspomnienia ze świąt z dzieciństwa? Pamiętasz jakieś pojedyncze wydarzenia, czy te, które powtarzały się co rok. Jakie z nimi wiążą się dla Ciebie teraz emocje? Które z tych rytuałów chciałabyś / chciałbyś kontynuować, a z których zrezygnować? Jaką funkcję spełniają dla ciebie i twoich bliskich świąteczne rytuały? Czy dają jakąś wartość, która nadal jest dla Ciebie istotna? Jaki rytuał przydałby się tobie i twoim bliskim? 


Read More
psychologia na co dzień Ewa Borodo-Jaskólska psychologia na co dzień Ewa Borodo-Jaskólska

„Odczuwam napięcie” – czyli o etapach doświadczania

Gdy zadajemy na sesji pytanie: „Co się z Panią/ Panem dzieje w tej chwili?”, często słyszymy odpowiedź: „Odczuwam napięcie”. To zdanie to dopiero pierwszy krok na drodze do obecności w tu i teraz i samoświadomości.

Gdy zadajemy na sesji pytanie: „Co się z Panią/ Panem dzieje w tej chwili?”, często słyszymy odpowiedź: „Odczuwam napięcie”. To zdanie to dopiero pierwszy krok na drodze do obecności w tu i teraz i samoświadomości.

Etapy doświadczania

W psychoterapii Gestalt ogniskiem uwagi jest kontakt: ze sobą, z otoczeniem i drugim człowiekiem. Dlatego wiele uwagi poświęca się opisowi tego, jak przebiega oraz co staje na jego drodze. Terapia Gestalt opisuje Doświadczanie jako kilkuetapowy proces (tzw. Cykl Zingera). Najpierw odbieramy Wrażenie – zdajemy sobie sprawę, że czujemy jakiś dyskomfort. To właśnie do tego etapu można przyporządkować zdanie „Czuję napięcie”. W drugim etapie – nazywanym Świadomością - nadajemy temu odczuciu jakieś znaczenie. Napięcie może się wtedy okazać głodem, zdrętwiałą nogą, lękiem przed spotkaniem lub przykrością z powodu usłyszanej krytycznej oceny . Gdy dobrze rozpoznamy nasze przeżycia, przychodzi czas na Mobilizację Energii, a następnie Działanie. W przypadku głodu będzie to postanowienie, że chcemy przygotować kanapkę, a następnie jej przygotowanie. Z kolei w sytuacji nieporozumienia interpersonalnego może to być decyzja, że chcemy porozmawiać, przygotowanie się do rozmowy wyjaśniającej i zorganizowanie jej. Następnie przychodzi bardzo ważny etap – Kontakt. To właśnie w tym momencie czujemy wyraźnie smak przygotowanej wcześniej kanapki, przeżuwamy starannie każdy kęs. Tutaj będziemy też starać się autentycznie wyjaśnić to, co przeżywamy i czego potrzebujemy od drugiej strony konfliktu. Kiedy to się zadzieje, przychodzi Nasycenie:  moment, w którym poczujemy, że jesteśmy najedzeni lub gdy stwierdzimy, że najistotniejsze rzeczy już wypowiedzieliśmy i usłyszeliśmy. Możemy wtedy spokojnie przejść do etapu Wycofania – zakończyć rozmowę lub odejść od stołu.  Zanim przyjdzie czas na rozpoczęcie nowego cyklu doświadczenia bardzo potrzebny jest czas nie-doświadczania. W psychoterapii Gestalt nazywa się go „twórczą próżnią”. W jej trakcie nic nie zwraca naszej szczególnej uwagi, po prostu jesteśmy, w spokoju „czekamy”, aż jakiś bodziec znów stanie się na tyle istotny, byśmy odebrali go jako nasze Wrażenie.

Co przeszkadza nam doświadczać na dziś?

Gdy czytamy opis cyklu doświadczenia krok po kroku możemy odczuwać zdumienie lub niedowierzanie. Na myśl przychodzić mogą ćwiczenia z warsztatów uważności bardziej niż codzienne życie. I z jednej strony jest to zrozumiałe, ciągłe świadome doświadczanie, podobnie jak bycie w ciągłym kontakcie, jest po prostu niemożliwe, a następujące po sobie fazy kontaktu i jego braku są naturalną koleją rzeczy.

Z drugiej strony zaskoczenie to może być też znakiem tego, jak bardzo oddalamy się w obecnym świecie od swobodnego i świadomego doświadczania. Oto kilka czynników, które utrudniają nam bycie w kontakcie – ze sobą, z drugim człowiekiem i światem:

·         Stale obecny podwyższony poziom lęku

Pandemia, wojna tuż za granicami, kryzys gospodarczy, kryzys klimatyczny. To mieszanka, której jesteśmy świadkami i uczestnikami od ponad dwóch lat. Każdy z tych obszarów osobno może budzić zrozumiałe obawy. Ich konglomerat staje się mieszanką trudną do przetrawienia. Z jednej strony w naturalny sposób część z nas adaptuje się do sytuacji, w której żyjemy, w pewien sposób „znieczulając się”. Nie jesteśmy w stanie non stop odczuwać lęku, wciąż obawiać się co przyniesie następny dzień. Z drugiej strony, źródła tych obaw nie znikają i pozostają na obrzeżu naszej świadomości, być może jako niezidentyfikowane wrażenia. Ich istnienie możemy rozpoznawać po zwiększonych, niezrozumiałych napięciach w ciele, irytacji „bez powodu”, objawach depresyjnych lub zwiększonej tendencji do tych zachowań, które pozwalają mniej czuć: używek, spędzania czasu przed ekranem, zwiększonej ilości snu.

·         Ilość bodźców

Ilość bodźców, którymi jesteśmy stale otoczeni jest niewyobrażalna. Dźwięki, kolory, informacje, obrazy - każdy coraz lepiej zaprojektowany, by szybko i skutecznie przykuć naszą uwagę. Do tego dochodzi niekończąca się ilość spraw, zadań i obowiązków które rozpraszają naszą uwagę „od środka”. O ile bardzo świadomie nie zadbamy o „twórczą próżnię”, możemy jej w ogóle nie doświadczać.

·         Popularność zachowań, które wiążą się z niebyciem w kontakcie (ekrany, kontakt zdalny)

Sposób spędzania czasu teraz i dekady temu diametralnie się zmienił. Jest tak wiele atrakcyjnych sposobów na łatwą przyjemność, że opieranie się im wymaga nie lada wysiłku. Serwisy streamingowe, media społecznościowe, podcasty – naprawdę wiedzą co zaoferować, by dostarczyć nam rozluźnienia i rozrywki. Sprawiają, że, nim dojdzie do nas choćby wrażenie, że odczuwamy jakiś dyskomfort, może upłynąć wiele godzin.

·         Przeciążenie i przemęczenie

W tak urządzonym świecie stale doświadczamy przemęczenia i przeciążenia. W takim stanie paradoksalnie trudniej znaleźć zasoby na to, co rzeczywiście zregeneruje, a łatwiej wybrać to, co pomoże choć na chwilę się „odciąć”. W efekcie znów pozbawimy siebie szansy na odbiór sygnałów o dyskomforcie, nie mówiąc już o pozwoleniu sobie na przejście przez kolejne etapy doświadczenia.

Być w kontakcie mimo przeszkód

Bycie w kontakcie to naprawdę spore wyzwanie. Jednocześnie rezygnacja z kontaktu niesie ze sobą ważne konsekwencje. Możemy zaniedbywać potrzeby swojego ciała, nie zdając sobie w pełni sprawy z ich istnienia. Możemy ponosić konsekwencje zdrowotne stale podwyższonego poziomu stresu. Możemy też mieć coraz mocniejsze poczucie samotności i izolacji, które może z kolei skutkować depresją. Alternatywą jest wymagający wysiłku i intencjonalnej uwagi proces zatrzymywania się, zwalniania, uważności i otwartości na otoczenie. I choć w krótkiej perspektywie wydaje się trudniejszy, jego długoterminowe skutki będą dla nas nieporównywalnie bardziej korzystne.

Październik na naszym Facebooku i Instagramie będzie miesiącem poświęconym uważności i byciu tu i teraz. Bądźcie z nami na bieżąco!

Read More
psychoterapia egzystencja, depresja Ewa Borodo-Jaskólska psychoterapia egzystencja, depresja Ewa Borodo-Jaskólska

W pędzie czy w zatrzymaniu – czyli o uważności, depresji i sensie życia

Życie zaprasza wielu z nas do pędu – gonienia bez opamiętania za kolejnymi zadaniami. Czasem pędzimy tak szybko, że nawet się nie orientujemy, że jakiś cel został zrealizowany. Tymczasem pod spodem toczy się odrębne życie wewnętrzne, do którego nierzadko brakuje nam dostępu.

sens zycia depresja uwaznosc.jpg

Życie zaprasza wielu z nas do pędu – gonienia bez opamiętania za kolejnymi zadaniami. Czasem pędzimy tak szybko, że nawet się nie orientujemy, że jakiś cel został zrealizowany. Tymczasem pod spodem toczy się odrębne życie wewnętrzne, do którego nierzadko brakuje nam dostępu.

Od nadaktywności do depresji

Wbrew pozorom nadmierna aktywność i zaangażowanie w wielość zadań może mieć wiele wspólnego z … depresją. Czasem to właśnie w ten sposób bronimy się przed kontaktem z mrokiem, smutkiem, pustką, które w nas mieszkają. Zajmując się wieloma rzeczy na raz po prostu „dbamy” o to, by nie móc skupić się na tym, co emocjonalnie trudne. Bywa też, że depresja pojawia się jako „skutek uboczny” nadaktywności. Przemęczony organizm błaga nas w ten sposób o zwolnienie i odpoczynek. Możliwe jest też inne połączenie – w pędzie nierzadko tracimy kontakt z czuciem i potrzebami. Gdy długotrwale od nich jesteśmy odłączeni, możemy mieć objawy depresyjne.

Zatrzymując się w pędzie

Nie jest łatwo zatrzymać rozpędzony pociąg. Co więcej, nagłe jego zatrzymanie grozi „katastrofą”.

  • Niespodziewanie dojście do świadomości poziomu przeciążenia czy przekroczenia, do którego doprowadziliśmy, może być bardzo bolesne.

  • Emocje, które już się w nas nie mieszczą, wypływają gwałtownie. Przez to, że wcześniej nie były obdarzone uwagą, trudno nam nadać im znaczenie. Taki stan może być dla nas niepokojący.

  • Niezaspokojone od dłuższego czasu potrzeby są znacznie trudniejsze do ukojenia i zaspokojenia niż te, które monitorujemy na bieżąco.

Mimo to warto szukać możliwości zwolnienia i zatrzymania pociągu – zanim się wykolei. Przygotujmy się na to, że takie próby mogą powodować w nas dyskomfort oraz wymagać od nas przełamania automatycznych zachowań. Oto kilka sposób, z których można skorzystać, by zadbać o stopniowe wyhamowanie:

  • Ogranicz „aktywności bezkierunkowe” – godziny wpatrywania się w telefon, oglądania seriali czy telewizji powodują szum, w którym trudno usłyszeć wewnętrzny głos.

  • Medytacja – zarówno dłuższa, regularna praktyka, jak i krótkie chwile skupienia się na oddechu lub na odczuciach z ciała pomagają w zwolnieniu i byciu w chwili obecnej (a nie kolejnym zadaniu, które czeka). Warto się ich podejmować nawet, jeśli czujemy, że nasze myśli galopują w zawrotnym tempie i nawet jeśli próby ich zatrzymania wielokrotnie się nie powiodą. Wraz z czasem i praktyką pojawi się coraz więcej momentów, w których poczujemy odrobinę spokoju i ulgi.

  • Sztuka wyborów  – nie jesteśmy w stanie objąć uwagą wszystkiego, zrealizować wszystkich zadań lub zadbać o każdą potrzebę. W praktyce oznacza to, że codziennie jesteśmy zmuszeni rezygnować z aktywności i godzić się z choćby niewielkimi stratami. Warto uczyć się to akceptować i świadomie podejmować decyzje, co wybieramy, a z czego rezygnujemy. Przykładowo możemy wybierać każdego dnia jedną (!) rzecz, którą chcemy obdarzyć uwagą (może to być pilne zadanie, a może ważna dla nas sprawa, jak na przykład odpoczynek czy poświęcenie czasu na relację z partnerem).  Pomocne może być także ustalanie mini priorytetów tygodniowych (na przykład „tydzień regeneracji”, „tydzień budżetu domowego”, „tydzień gotowania”).

  • Uważność – Jej podstawą jest regularne pytanie siebie: „Co się ze mną dzieje?”, „Co przeżywam?”, „Czego doświadczam w moim ciele?”. Nawet jeśli nie zawsze odpowiedzi przyjdą od razu, warto niestrudzenie ponawiać te pytania.

W zatrzymaniu – szukając sensu

Dopiero gdy rozpędzony pociąg wyhamowuje, robi się miejsce na zagubione uczucia, tęsknoty i marzenia. Przychodzi też czas pytań – niestety nie od razu odpowiedzi: „Dokąd gnam?”; „Co jest dla mnie ważne?”; „Jaki jest sens mojego życia?”; „Do czego pragnę dojść?”; „Czy droga, którą idę mnie tam zaprowadzi?”.

Gdy nabierzemy wprawy w zatrzymywaniu, odpowiedzi w końcu też przyjdą. To właśnie z nich stopniowo budujemy nasze życiowe wartości, priorytety czy cele. Dążąc do nich mamy szanse mieć poczucie sensu i spełnienia w życia. Okaże się wtedy, że pociąg jedzie dobrą dla siebie prędkością, i wybraną przez maszynistę drogą podąża do stacji docelowej.

Read More

O tym pisaliśmy

Archwium