
Blog psychologiczny. Aktualności ośrodka Psychoterapia W RELACJI.
Style charakteru – charakter symbiotyczny
Stopienie się, przylgnięcie, zdanie się całkowicie na opiekuna są niezbędnymi umiejętnościami noworodka. Wraz z rozwojem dziecko ma coraz więcej możliwości i chęci, aby się oddalić i samodzielnie poznawać świat i samego siebie w tym świecie. Jeżeli z jakiegoś powodu jest w tym zbyt silnie ograniczane, nie może nauczyć się zaufania do siebie, ani nawet poznać kim tak naprawdę jest.
Stopienie się, przylgnięcie, zdanie się całkowicie na opiekuna są niezbędnymi umiejętnościami noworodka. Wraz z rozwojem dziecko ma coraz więcej możliwości i chęci, aby się oddalić i samodzielnie poznawać świat i samego siebie w tym świecie. Jeżeli z jakiegoś powodu jest w tym zbyt silnie ograniczane, nie może nauczyć się zaufania do siebie, ani nawet poznać kim tak naprawdę jest.
Dziecko zawłaszczone – charakter symbiotyczny
Według teorii rozwoju charakteru S. M. Johnsona (więcej na ten temat tutaj) kształtowanie się charakteru symbiotycznego związane jest z odseparowaniem. Na początku życia dzieci są intensywnie przywiązane do opiekuna. Potrafią stworzyć harmonię z otoczeniem, dostosować się. Około pierwszego roku życia, wraz z rozwojem mowy i mobilności, dziecko zyskuje możliwość oddzielenia się i odróżnienia, wciąż pozostając zależne od opiekujących się nim dorosłych. Aby zyskało dobrą bazę pod budowanie stabilnego, pełnego poczucia tego kim jest w późniejszym życiu, niezbędna jest mu możliwość poszukiwania, wyrażania siebie i eksperymentowania. Potrzebny jest też opiekun, który potrafi adekwatnie na tę potrzebę zareagować: przyjąć, zrozumieć, a czasem także sfrustrować – ograniczyć w sposób, który równocześnie stawia granice i nie zniechęca do dalszej eksploracji. Dla dziecka ważna jest także możliwość powrotu do bezpiecznej przystani wraz ze zdobyczami z wypraw (do których należą zarówno rzeczy, jak i doświadczenia).
Przestraszeni lub niechętni temu rodzice będą blokowali lub wręcz karali tę nowopowstającą samodzielność. Zamiast realizować własną naturalną potrzebę, dzieci zajęte będą uczuciami rodziców i ich trudnością z poradzeniem sobie w tej sytuacji. Rodzice powstrzymując dziecko przed podejmowaniem ryzyka i odróżnianiem się od nich, równocześnie wzmacniają połączenie z dzieckiem, identyfikację i empatię wobec nich. Charakter symbiotyczny kształtuje się w środowisku, w którym dziecko miało realizować plany, zamierzenia i potrzeby swoich opiekunów. Akceptację dla dziecięcej aktywności zyskują tylko te zachowania, które są przez nich narzucone. Mały człowiek nie może jednak liczyć na to, że będą akceptowane również te zachowania, które wynikają z jego wewnętrznej motywacji. Takie uwarunkowania prowadzą do ograniczenia naturalnego, zgodnego z osobą rozwoju. Dziecku brakuje podstaw do kształtowania własnych wyborów, rozumienia upodobań i rozpoznawania swojego indywidualnego potencjału.
Symbiotyczne przywiązanie dorosłego człowieka
Taki rodzaj ograniczenia rozwojowego powoduje, iż w dorosłym życiu osoba traktuje innych jako punkt odniesienia. Niewiele wie na temat własnych upodobań i potrzeb. Niezależność postrzegana jest przez nią jako coś niebezpiecznego, egoistycznego i raniącego dla innych. Takie osoby są wyczulone na emocje innych osób i łatwo wciągają się w cudze stany emocjonalne – szczególnie ich niechęć i podenerwowanie. Przy dość dobrym funkcjonowaniu osoby takie mogą mieć bardzo dobrze rozwiniętą empatię. Jednak niebywale trudne są dla nich sytuacje konfliktowe z bliskimi. Często za przyjaciół i partnerów wybierają osoby wymagające nieskończenie wiele uwagi i empatii. Zdarza się również, że osoby przywiązane symbiotycznie przejmują odpowiedzialność za innych (nawet za los całej rodziny), na który mają ograniczony wpływ. Niekiedy ich dziecięce doświadczenie powoduje w dorosłości lęk przed zależnością od innych. Ze strachu, iż bliskość oznacza konieczność rezygnowania z siebie i niesie groźbę zawłaszczenia uwagi i wysiłków – unikają bliskości. Nie angażują się w bliskie relacje, a każdy sygnał zbliżenia odczytują jako atak na ich autonomię. W każdym z tych przypadków doświadczają ogromnej samotności. Ich granice ze światem są rozpuszczone, a równocześnie są nadwrażliwi na sygnały dominacji ze strony innych.
Często niebywale trudne jest dla nich przeżywanie nie tylko cudzej, lecz również własnej agresji. Najczęściej w dzieciństwie nie była ona akceptowana. Jako niezbędna do odłączenia się i budowania asertywności, musiała zostać stłumiona i odrzucona, a w dorosłości wydaje się czymś nadmiernie destrukcyjnym, naruszającym innych, przerażającym, a przy tym nieefektywnym.
Psychoterapia
Głównym zadaniem psychoterapii w przypadku osób z symbiotycznym stylem relacyjnym jest odkrycie, rozwinięcie i wzmocnienie prawdziwego siebie. Ważną rolę w terapii odkrywa dopuszczenie zahamowanych, czy odreagowanie trudnych uczuć. Zadaniami relacyjnymi są między innymi skierowanie przykrych emocji do właściwych osób, a także nauczenie się, że przeżywanie ich także w stosunku do kochanych osób, nie musi oznaczać zerwania, czy zakwestionowania relacji. Aby móc urealnić relację, zrozumieć swoje otoczenie, często niezbędne jest oddalenie się emocjonalne i uczenie się stawiania granic. Dzięki ponownemu, w pełniejszy sposób doświadczonemu i mocniej wspartemu przeżyciu dawnych zranień, możliwe jest lepsze znoszenie lęku związanego zarówno z bliskością, jak i oddaleniem.
W relacji ze sobą jednym z najbardziej istotnych zadań jest możliwość odkrycia i wyrażenia swoich uczuć. Nauczenie się, że własne doświadczenie, to co myślimy i czujemy jest godne zaufania i może być przewodnikiem w życiu. Niejednokrotnie po raz pierwszy staje się możliwe odczuwanie przyjemności, radości i dumy z siebie.
Psychoterapia doświadczeniowa
Psychoterapia doświadczeniowa to wspólna nazwa różnych nurtów terapeutycznych. Tematem i podstawowym narzędziem pracy w psychoterapii doświadczeniowej jest doświadczanie klienta. Celem psychoterapii jest dotarcie przez klienta do możliwości pełnego, niezakłóconego przeżywania tego, czego doświadcza. Taki niezakłócony sposób doświadczania jest warunkiem zdrowia psychicznego.
Psychoterapia doświadczeniowa to wspólna nazwa różnych nurtów terapeutycznych. Przykładami terapii doświadczeniowej są: psychoterapia zorientowana na osobę, focusing, terapia skoncentrowana na emocjach (EFT) oraz Gestalt. Z wszystkich tych nurtów korzystają psychoterapeuci Ośrodka W Relacji. Tematem i podstawowym narzędziem pracy w psychoterapii doświadczeniowej jest doświadczanie klienta. Celem psychoterapii jest dotarcie przez klienta do możliwości pełnego, niezakłóconego przeżywania tego, czego doświadcza. Taki niezakłócony sposób doświadczania jest warunkiem zdrowia psychicznego.
Czym jest doświadczanie?
Doświadczanie to coś, co ma miejsce w danej chwili, w tu i teraz. To coś co dzieje się w nas nieustannie, w każdej chwili życia. Doświadczanie to doznania, które odbieramy z naszego wnętrza w reakcji na bodźce zmysłowe, które docierają do nas z otoczenia oraz na nasze własne myśli, emocje, potrzeby. Dostrzegamy własne doznania z ciała, zachowania, swoje i innych ludzi, różne wydarzenia. Nazywamy je, nadajemy im określone znaczenia, dostrzegamy emocje jakie owe bodźce w nas wywołują. Emocje uaktywniają potrzeby, a te z kolei sprawiają, że, bardziej lub mniej świadomie, decydujemy się na określone zachowania. Dostrzegając każdy z tych elementów dostrzegamy składowe naszego procesu doświadczania. Doświadczanie pozwala na orientowanie się w świecie – zapewnia nam wymianę z otoczeniem oraz pozwala potwierdzić naszą odrębność, to kim i jacy jesteśmy.
Chwila życia jako centrum uwagi terapii
Terapia zorientowana na doświadczanie zajmuje się aktualnym doświadczaniem klienta, tym co ma miejsce w jego subiektywnym świecie w danej chwili. To właśnie obecna chwila, tu i teraz jest dostępne jako obszar do pracy w gabinecie psychoterapeuty. Nawet jeśli określone reakcje, myśli czy uczucia dotyczą przeszłości lub przyszłości to pojawiają się one w teraźniejszości. To właśnie bezpośrednie doświadczanie, uczestniczenie w tym co aktualnie się dzieje w świecie klienta pogłębia jego świadomość i umożliwia zmianę. Jak? Poprzez świadomość tego co się dzieje w osobie w danej chwili ma ona możliwość skuteczniejszego kierowania sobą, co zwykle prowadzi do zwiększonego zadowolenia z życia. Bycie w tu i teraz, w aktualnym doświadczaniu zwiększa poczucie podmiotowości. Jak pisze James Bugental: „Gdy jesteśmy w prawdziwym kontakcie z naszymi wewnętrznymi procesami w danej chwili, mamy siłę, by realizować nasze życie w sposób będący w większym stopniu efektem naszych zamierzeń, niż nawyków lub oczekiwań społecznych.” (str. 55)
Umiejętności potrzebne do efektywnego przetwarzania doświadczenia
Margaret Warner, terapeutka w podejściu zorientowanym na osobę, stworzyła listę czterech umiejętności potrzebnych do produktywnego przetwarzania doświadczenia. Nabycie owych umiejętności może być celem procesu psychoterapii. Są to:
umiejętność skupienia empatycznej uwagi na swoim doświadczaniu
umiejętność regulowania intensywności swoich emocji i reakcji
umiejętność nazywania swoich doświadczeń
umiejętność przyjmowania do wiadomości innego niż własny punktu widzenia bez poczucia, że zrozumienie innych wymaga unieważnienia tego, co sami przeżywamy.
Wpis powstał na podstawie książek: Doświadczanie a psychoterapia, Maria Król-Fijewska (red.), Warszawa 2019 oraz Psychoterapia to nie to, co myślisz, James F.T. Bugental, Warszawa 2019
Spojrzenie na terapię par okiem i sercem terapeuty EFT
Każda terapia jest tworzona na nowo - przez konkretnego terapeutę, dla konkretnego klienta. W terapii psychoterapeuta korzysta ze swojej profesjonalnej wiedzy, ale też własnych doświadczeń i tego, jaką jest Osobą. Dlatego na naszym blogu zaczynamy publikację artykułów, w których nasi terapeuci dzielą się swoim indywidualnym spojrzeniem na prowadzoną przez siebie terapię. Dziś Magdalena Jankowska-Makowska pisze o tym, czym dla niej jest terapia par.
Każda terapia jest tworzona na nowo - przez konkretnego terapeutę, dla konkretnego klienta. W terapii psychoterapeuta korzysta ze swojej profesjonalnej wiedzy, ale też własnych doświadczeń i tego, jaką jest Osobą. Dlatego na naszym blogu zaczynamy publikację artykułów, w których nasi terapeuci dzielą się swoim indywidualnym spojrzeniem na prowadzoną przez siebie terapię. Dziś Magdalena Jankowska-Makowska pisze o tym, czym dla niej jest terapia par.
***
„Miłość nie jest przereklamowana – napisała Erica Jong. – Naprawdę jest warta tego, aby o nią walczyć, aby się dla niej narażać i ryzykować. A problem polega na tym, że jeśli nie ryzykujesz niczego, twoje ryzyko jest jeszcze większe” - cytuje autorkę Sue Johnson w swojej książce „Przytul mnie”. Dlatego każda psychoterapia pary jest podjęciem ryzyka na otworzenie się na siebie i na drugą osobę.
Praca z parą w podejściu EFT – Terapii Skoncentrowanej na Emocjach – jest dążeniem do głębokiego spotkania dwojga partnerów/małżonków i zarówno głębokim doświadczeniem emocjonalnym dla mnie jako towarzyszącej im psychoterapeutki. Spotkanie to jest niczym taniec, a emocje są muzyką, która nas prowadzi poprzez sesję.
W pierwszym etapie terapii tańczymy z zakłóceniami, potykając się i szukając wspólnego kroku, rytmu. Moim zadaniem jest doprowadzić parę do deeskalacji konfliktu. Próbuję usłyszeć muzykę, która gra w każdym z partnerów (emocje) i znaleźć pomost od „wewnątrz” do „między”. Docieram do podstawowych emocji związanych z przywiązaniem, z poczuciem odrzucenia, samotnością, brakiem akceptacji i uznania, byciem niewystarczająco dobrym/dobrą.
Z czasem tańczymy bardziej dostrojeni, partnerzy uczą się siebie słuchać, wyrażać swoje emocje i potrzeby, choć wciąż i wciąż musimy powtarzać te kroki, żeby mogły się utrwalić w parze. Zmienia się muzyka. Uczę parę przekształcać cykl negatywny (sposób wyrażania siebie i swoich emocji, który doprowadza do konfliktu, nie daje zrozumienia i poczucia przyjęcia) na pozytywny. Robię to poprzez zachęcanie ich do wyrażania tego, co w ich sercu i ciele w danym momencie się dzieje, poprzez moje czułe reagowanie na nich, poprzez uczenie ich czułego reagowania na siebie, poprzez responsywność (odpowiadanie na reakcje drugiej osoby), zaangażowanie i dostępność. Jestem konsultantem ich procesu. Dzięki kontaktowi ze swoimi emocjami mogą dotrzeć do swoich potrzeb. Jeśli czują się już bezpiecznie, jeśli stają się dla siebie zasobem, umieją dać sobie ukojenie, słuchać siebie, wzrasta wtedy zaufanie i tworzy się bezpieczna więź. Tańczą wtedy bardziej dostrojeni, bo nauczyli się nowych kroków.
Ostatnim etapem terapii jest moment, kiedy partnerzy mogą tańczyć już dostrojeni do siebie. Czują się bezpiecznie, są gotowi dzielić się swoim doświadczeniem emocjonalnym i szukać nowych rozwiązań starych problemów. A ja jestem tylko wsparciem w tej konsolidacji zmian. Staję się obserwatorką, pełną radości i wzruszenia, że udało się partnerom dojść do tego satysfakcjonującego miejsca – odbudować więź i stworzyć bezpieczne przywiązanie.
Podsumowując więc, EFT skupia się na tworzeniu i wzmacnianiu emocjonalnej więzi między partnerami poprzez identyfikowanie i przekształcanie kluczowych elementów rozwijających dojrzałą relację miłości: otwartości, dostrojenia się do siebie i wyczulenia na siebie nawzajem. To piękne doświadczenie i buduje mnie jako terapeutkę i jako człowieka.
Tylko nie święta! Czyli o stresie okołoświątecznym
Czas okołoświąteczny to ogromy worek pełen rytuałów, emocji, skojarzeń, historii i znaczeń. W rodzinie, w parze czy samotnie, niesiemy go przez życie, zazwyczaj nie zaglądając do środka. Warto jednak co jakiś czas zajrzeć do worka i zrobić przegląd zawartości. Może nie wszystkie pakunki chcemy ze sobą nieść na kolejne święta?
Czas okołoświąteczny to ogromy worek pełen rytuałów, emocji, skojarzeń, historii i znaczeń. W rodzinie, w parze czy samotnie, niesiemy go przez życie, zazwyczaj nie zaglądając do środka. Warto jednak co jakiś czas zajrzeć do worka i zrobić przegląd zawartości. Może nie wszystkie pakunki chcemy ze sobą nieść na kolejne święta?
Jaka jest twoja własna opowieść wigilijna?
Święta to cudowny, magiczny czas, w którym rodzina w zgodzie, harmonii i życzliwej atmosferze spędza wspólnie czas, niespiesznie delektując się smakołykami i obdarowując nawzajem samymi trafionymi prezentami. To czas, w którym wszystkie spory zostają zatrzymane bądź nawet znikają. Ludzie sobie wybaczają, a trudności w relacjach wreszcie samoistnie się rozwiązują. Osoby samotne właśnie wtedy znajdują swoją drugą połówkę, oddaleni od siebie partnerzy osiągają porozumienie, a dzieci w radości i spokoju bawią się, śpią i jedzą, angażując opiekunów właśnie w tych momentach i takich ilościach, w jakich obie strony pragną.
Stop.
Ilu z nas może pochwalić się takimi doświadczeniami ze świąt? U ilu z nas taki scenariusz sprawdza się choćby w połowie? Magia świąt jest urzekająca. Jesteśmy nią karmieni, nawet tego nie zauważając –w filmach, reklamach, sklepach. I choć czasem trudno uwolnić się od czaru, bycie pod jego działaniem okazuje się dla wielu z nas poważnym stresorem. Myślimy: „Co ze mną nie tak?”. Porównujemy się do innych, lub do naszych wyobrażeń o życiu innych. Kończymy z poczuciem niższości, rozczarowania lub nieadekwatności.
Może więc czas pożegnać się z magią świąt z kapelusza iluzjonisty, a zamiast niej stworzyć swoją własną świąteczną historię, skrojoną na miarę i z marginesem na błędy?
Żegnając iluzję
Z pomocą w żegnaniu się z iluzją świąt przyjść może zastanowienie się nad tym, jakie stresujące czynniki wiążą się z tym okresem. Zatrzymaj się na chwilę i zastanów, co obciąża, niepokoi lub stresuje Cię w ostatnim czasie.
A oto przykładowa lista stresorów:
więcej zadań do wykonania (zakupy, prezenty, sprzątanie, gotowanie, dekorowanie)
więcej oczekiwań co do poziomu wykonania tych zadań („Na święta to przecież MUSI być posprzątane”)
zbliżający się deadline – Wigili nie da się przesunąć na kilka dni później
w przypadku rodziców małych dzieci – konieczność zapewnienia opieki nad dziećmi w większym zakresie
oczekiwania otoczenia co do naszych zachowań: „Przecież musisz mnie odwiedzić”, „Karpia nie zrobisz?”, „Od Mikołaja chcę koniecznie największy zestaw lego”
Co niesiesz w swoim świątecznym worku?
Oprócz czynników zewnętrznych wielu z nas niesie także wewnętrzne stresory, które powodują nieprzyjemne emocje, często w sposób zupełnie dla nas niezauważony. Obciążeniem bywają nasze własne doświadczenia ze świąt z dzieciństwa. Może było to pełne napięcia ubieranie choinki, kłótnie wybuchające przy wigilijnym stole, umęczenie przygotowaniami zabierające całą radość ze świętowania, czy nigdy niespełnione nadzieje na bliskość. Jeśli taki jest nasz nieświadomy bagaż, będziemy w czasie świąt tykającą bombą, która przy naciśnięciu nieodpowiedniego guzika, wybuchnie złością, rozczarowaniem lub smutkiem.
Nasze wewnętrzne stresory to także nasze przekonania, którymi niechcący możemy zastawiać na siebie pułapki:
„Dam radę, wytrzymam, muszę tylko jeszcze trochę wytrzymać
„Wszystko musi być idealne – przecież święta są tylko raz w roku”
„Muszę uszczęśliwić wszystkich wokół mnie”.
Przedświąteczny poradnik – jak obniżyć okołoświąteczny stres?
Na szczęście nie jesteśmy skazani na negatywny scenariusz. Możemy użyć samoświadomości i uważności tak, by budować nasze własne Święta. Oto kilka porad, które mogą okazać się pomocne:
Potraktuj przygotowania jako świętowanie. Będziesz miał / miała więcej okazji do sprawdzania i tworzenia takiej świątecznej rzeczywistości, jaka będzie dobra dla ciebie.
Przyjrzyj się krytycznie swoim świątecznym wspomnieniom z dzieciństwa. Co lubiłeś/ lubiłaś? Co było dla ciebie przyjemne, ważne? Czego wolałbyś / wolałabyś nie powtarzać.
Bądź uważny/ uważna: na sygnały ze swojego ciała, mówiące o przemęczeniu, przekroczeniu, niezadowoleniu.
Zmniejszaj, zmniejszaj i jeszcze raz zmniejszaj liczbę zadań, które na siebie bierzesz w związku ze świętami. Sprawdź, które zadanie możesz odpuścić, ograniczyć, którymi możesz podzielić się z kimś innym.
Postaw na relacje – z bliskimi, dalszymi, ze sobą. Takie, w których jest miejsce na potrzeby każdej ze stron. Takie które ładują baterie, a nie obciążają. Ten prezent dla siebie i innych ma dużą szansę by być trafiony.
9 urodziny i rozwój Ośrodka W RELACJI w Warszawie
Z przyjemnością informujemy, że nasz ośrodek się powiększa. Dziękujemy za zaufanie naszym klientom, którzy powierzają nam ważne i delikatne problemy i dylematy swojego życia.
Z dumą podejmujemy współpracę z nowymi psychoterapeutami. Dzięki temu będziemy mogli odpowiadać na potrzeby jeszcze większej liczby osób szukających wsparcia w naszym ośrodku.
Z profilami wszystkich terapeutów można zapoznać się tutaj:
https://www.wrelacji.pl/zespol-w-relacji
Od stycznia powitamy Państwa także w nowej lokalizacji przy Rondzie Waszyngtona - szczegóły już wkrótce.
Cały czas zapraszamy także do skorzystania z terapii online - niezależnie od miejsca na ziemi i miejsca w życiu, w którym się Państwo znajdują.
Style charakteru - styl oralny
Bycie porzuconym w dzieciństwie może oznaczać zarówno fizyczne opuszczenie przez opiekuna, jak i porzucenie emocjonalne, odsunięcie uwagi zbyt daleko od potrzeb i pragnień dziecka. Mały człowiek częściowo doświadcza miłości i troski, a potem przedwcześnie traci swój raj. Na podstawie takiego doświadczenia kształtuje się oralny styl charakteru.
Bycie porzuconym w dzieciństwie może oznaczać zarówno fizyczne opuszczenie przez opiekuna, jak i porzucenie emocjonalne, odsunięcie uwagi zbyt daleko od potrzeb i pragnień dziecka. Mały człowiek częściowo doświadcza miłości i troski, a potem przedwcześnie traci swój raj. Na podstawie takiego doświadczenia kształtuje się oralny styl charakteru.
Raj utracony dziecka porzuconego
Psychodynamiczna teoria rozwoju charakteru Stephnena M. Johnsona zakłada, że kształtujemy się na bazie doświadczeń, szczególnie tych które wiążą się z urazem w dzieciństwie (więcej na ten temat: “Co to jest osobowość” i “Charakter, osobowość neurotyczna i zaburzenia osobowości”). W ciągu pierwszych miesięcy życia jesteśmy symbiotycznie przywiązani do naszych opiekunów. Nasze przeżycie zależy od tego, czy potrzeby zostaną dobrze odczytane i wystarczająco zaspokojone. W tym czasie najważniejszym sposobem na kontakt i wymianę z otoczeniem są usta (stąd nazwa „oralny” dla określenia urazowych doświadczeń z tego okresu). Czasem nawet kochane i upragnione dziecko nie zaznaje wystarczającej opieki i troski. Jego opiekun nie jest dla niego dostępny wystarczająco, aby odpowiadać na jego potrzeby. Często dzieje się tak, gdy niemowlę zostaje porzucone, gdy najważniejszy opiekun choruje, gdy nadmiernie absorbują go inne sprawy lub osoby i gdy nie ma nikogo, kto mógłby go / ją w pełni zastąpić lub wesprzeć. Dziecko nie uczy się więc, że gdy będzie się upominać, otrzyma to, co jest dla niego ważne. Nie wytworzy się w nim ufne oczekiwanie. Doświadczyło „raju”, w którym zostało dobrze przyjęte przez świat i w którym może zostać zrealizowana jego potrzeba bezpiecznej więzi. Jednak czy to z powodu nagłej straty, czy dlatego, że dostaje zbyt mało, odczuwa brak i stratę. Jego żal i rozpacz, nie zostają ukojone, a ono samo traci nadzieję i blokuje swoją ekspresję. Wydaje się, że jest spokojne, gdy w istocie rezygnuje ze swoich potrzeb i poddaje się. Niewiele oczekuje od otoczenia (niejako „wycofuje się” z potrzebowania od innych) i dzięki temu nie doznaje frustracji. Zbyt wcześnie uniezależnia się od otoczenia, wciąż silnie tęskniąc za bezpieczną zależnością.
Charakter oralny w dorosłości
Osoby o takich doświadczeniach mają tendencje do depresji, zaburzeń nastroju, dość często z wahaniami pomiędzy nieadekwatnym poczuciem mocy, czy niezrozumiałą radością (które w istocie nie są tym, czym się wydają, lecz raczej narzędziem do zamaskowania głębszego bólu), a rozpaczą. Ich kłopotem jest prawdziwie dorosłe podejście do różnych ważnych spraw życiowych. Zbyt wcześnie uzyskana niezależność nie daje dobrych podstaw dla dobrego funkcjonowania w pracy, czy w domu. Tworzą nierealistyczne plany. Często przepracowują się i nie znoszą niepowodzeń, uważając iż to inni ich nie doceniają i użalając nad sobą. Osoby ze strukturą oralną potrzebę troski zmieniają na zabieganie o uwagę i uznanie. Często nie troszczą się o własne potrzeby, dietę, czy sen. Nie doświadczywszy tego, iż można spokojnie i ufnie poczekać na kogoś, kto zaspokoi potrzeby, zarówno w dzieciństwie, jak i w dorosłym życiu mają małe umiejętności wyrażania potrzeb i proszenia o pomoc. Czasem, gdy jednak o nią proszą, to to do kogo adresują swoją prośbę, jak ją formułują oraz co same są zdolne przyjąć od drugiej osoby decydują o tym, że doznają kolejnych zawodów i upewniają się w tym, że zależność jest dla nich niebezpieczna.
Dorosłe porzucone dziecko nie znosi samotności. W jego relacjach zauważyć można desperackie poszukiwanie kogoś, do kogo można przylgnąć, a równocześnie silny lęk przed samotnością i kolejnym porzuceniem. Zatraca się w relacjach, zalewając partnera uczuciami i żądając bezwzględnej uwagi. W seksie ważniejszy jest dla niego dotyk i przytulenie, niż sam akt. Czasem wypartą potrzebę opieki realizuje poprzez dawanie jej innym. Bycie miłym, oddanym, łagodnym jest w jego oczach sposobem na utrzymanie relacji. Jednak dość często nie stoi za tym prawdziwe zainteresowanie drugą osobą, a troska przybiera postać agresywnej nadopiekuńczości. Gdy jego starania nie zostają przyjęte i docenione rozpływa się w żalu i pretensjach, czasem przyjmując postawę pasywno-agresywną.
Psychoterapia
W terapii osoby ze strukturą oralną często ważnym doświadczeniem jest odczucie i wyrażenie wypartych potrzeb i stłumionych uczuć, w tym uczucia tęsknoty za bliskością i zależnością. Ten proces może wiązać się z doświadczeniem rozpaczy i koniecznością zbudowania dobrej, bezpiecznej więzi z terapeutą lub inną osobą, która okazując troskę i nie opuszczając jej, nie będzie równocześnie powtarzała zachowań podtrzymujących problem. W bezpiecznej relacji osoba z doświadczeniem opuszczenia, może także zobaczyć drugą osobę taką, jaka jest. Czasem bowiem nierealistyczne oczekiwanie „wynagrodzenia” wcześniejszych nieszczęść staje na przeszkodzie dla skorzystania z rzeczywistego wsparcia i pomocy. Często w psychoterapii pojawia się konieczność konfrontacji z nierealistycznym obrazem siebie i przeżycie żałoby zarówno po fałszywymi wizerunku, jak i żalu i gniewu z powodu rzeczywistego opuszczenia. Ważnym elementem pracy terapeutycznej jest kontakt ze sobą nie tylko na poziomie emocjonalnym, czy poznawczym, lecz także ze swoim ciałem. Ważne jest, aby zyskać silny grunt, zbudowany na osobistej prawdzie i rzeczywistym wsparciu. Dzięki temu gruntowi można rozwijać potrzebę miłości zarówno do siebie, jaki innych osób, i poszukiwania sposobu dającego nadzieję na jej zaspokojenie.
Zdrada z perspektywy EFT (Terapia par skoncentrowana na emocjach)
Zdrada przybiera różne formy, a partner, który dowiaduje się o zdradzie może różnie zareagować i różnie zdradę przeżywać, np. w zależności od swoich oczekiwań i przekonań związanych z wiernością, monogamicznością, od tego na co partnerzy się umówili w zakresie wyłączności, a także od momentu w życiu, w którym się znajduje. Najczęściej jednak, zdrada, jest postrzegana jako zagrożenie dla trwałości związku między dwojgiem dorosłych ludzi i podkopuje jego stabilność. Odkrycie zdrady jest częstym powodem poszukiwania terapii par.
Zdrada fizyczna, niewierność przybiera różne formy – od jednorazowego przygodnego seksu, poprzez wielokrotne doświadczenia seksualne poza stałym związkiem, aż do równoległego długotrwałego związku. Partner, który dowiaduje się o zdradzie może różnie zareagować i różnie zdradę przeżywać, np. w zależności od swoich oczekiwań i przekonań związanych z wiernością, monogamicznością, od tego na co partnerzy się umówili w zakresie wyłączności, a także od momentu w życiu, w którym się znajduje. Najczęściej jednak, zdrada, jest postrzegana jako zagrożenie dla trwałości związku między dwojgiem dorosłych ludzi i podkopuje jego stabilność. Odkrycie zdrady jest częstym powodem poszukiwania terapii par.
Związek przed zdradą – bezpieczna więź
Perspektywa nauki o przywiązaniu, która jest fundamentem EFT, i teoria miłości między dorosłymi mówi, że związek dwojga dorosłych ludzi ma być bezpieczną przystanią, zaś partner w tym związku ma dawać poczucie bezpieczeństwa poprzez swoją emocjonalną i fizyczną dostępność, zaangażowanie w relację oraz empatyczne reagowanie na drugą osobę. Bezpiecznie przywiązani do siebie partnerzy potrafią dawać sobie nawzajem pociechę, ochronę, siłę. Z tego bezpiecznego miejsca wyruszamy z sukcesem na podbój świata zewnętrznego. W bezpiecznym związku istnieje zaufanie między partnerami i przekonanie, że nie grozi nam krzywda ze strony drugiego. Partnerzy wiedzą, że mogą na siebie liczyć w potrzebie.
Jak zdrada wpływa na zdradzonego?
Odkrycie zdrady poważnie narusza, czasem zupełnie niszczy poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do partnera. Jest traumatycznym doświadczeniem, raną, urazem, który w EFT nazywamy „zranieniem więzi” (ang. attachment injury). Zdradzona osoba często mówi o zdradzie z perspektywy więzi, przywiązania, np. „Kiedy byłaś z nim, nie myślałaś o mnie – jak mnie to zrani”, „Czy kiedyś jeszcze będę potrafiła polegać na tobie?”, „Nie jestem w stanie teraz być blisko, pocałować się, wiedząc, że całowałaś innego.” Zdradzony partner doświadcza często lęków separacyjnych, które na poziomie zachowania przejawiają się jako pełen złości protest, odsuwanie się, przeplatane z silną potrzebą bycia blisko fizycznie, wręcz jakby przywierania. W warstwie emocji zdradzonej osobie może towarzyszyć rozpacz i objawy kojarzone z depresją (m.in. obniżony nastrój, wycofanie z aktywności, negatywne widzenie siebie, świata, przyszłości). Do głosu dochodzą lęki i potrzeby związane z więzią – lęk przed porzuceniem, opuszczeniem, potrzeba pociechy. Jeśli związek ma przetrwać i ponownie stać się bezpiecznym miejscem, zranienie musi się zagoić.
Jak uleczyć uraz związany ze zdradą?
Z pomocą może przyjść terapia par, szczególnie terapia par EFT, która wypracowała model naprawiania urazów więzi takich jak zdrada. W procesie gojenia zranienia więzi do głosu muszą dojść emocje wywołane raną. Te emocje muszą zostać zobaczone i zaakceptowane przez partnera, który wówczas potrafi przeprosić zdradzonego w taki sposób, że zdradzony czuje się naprawdę zobaczony w swoim bólu. Rozpoczyna się proces odbudowywania zaufania i ponownego budowania bezpieczeństwa w relacji.
Jestem córką mojej matki – czyli o związkach między relacją z matką i własnym macierzyństwem cz. 2
Ciąża i macierzyństwo to czas, kiedy naturalnie odżywają uczucia, wspomnienia z relacji z własną matką. Bardziej lub mniej świadomie może zachodzić proces zastanawiania się – jaką matką była moja matka, jaką matką będę jako jej córka. I choć ścieżki tych powiązań są złożone i bywają różne, niektóre doświadczenia w relacji z matką utrudniają młodej mamie budowanie jej tożsamości w nowej roli. Dziś druga część naszego artykułu na ten temat.
Ciąża i macierzyństwo to czas, kiedy naturalnie odżywają uczucia, wspomnienia z relacji z własną matką. Bardziej lub mniej świadomie może zachodzić proces zastanawiania się – jaką matką była moja matka, jaką matką będę jako jej córka. I choć ścieżki tych powiązań są złożone i bywają różne, niektóre doświadczenia w relacji z matką utrudniają młodej mamie budowanie jej tożsamości w nowej roli. Dziś druga część naszego artykułu na ten temat.
Gdy matka nie była idealna…
Jak pisaliśmy tu, macierzyństwo to niezwykle trudna i wymagająca rola a ciągłe dążenie do „ideału”, bez jego osiągania, to jego podstawa. Wspominaliśmy, jakie kłopoty może przynieść młodym matkom sytuacja, gdy ich własne matki nie potrafiły zauważyć potrzeb dziecka i odpowiedzieć na nie.
Innym przypadkiem jest sytuacja, w której matka zewnętrznie okazuje dużo zainteresowania córce, jednocześnie tak naprawdę jej nie widząc. W kontakcie z nią skupia się na wyobrażonych, a nie realnych potrzebach dziecka. Często są one tak naprawdę jej własnymi potrzebami, ukrytymi pod płaszczem „dobra dziecka”. W kontakcie z niemowlęciem może to przejawiać się także sytuacją, w której matka „narzuca się dziecku”, pozostaje z nim stale w kontakcie mimo, że dziecko akurat niczego od niej nie potrzebuje. Matka nie zdaje sobie z tego sprawy, ponieważ emocjonalnie córka nie jest dla niej odrębną osobą. W kontakcie ze starszą dziewczynką, matka będzie miała jasny i sztywny plan dotyczący tego, jaka córka powinna być, wiele oczekiwań, które córka ma spełnić, aby zasłużyć na matczyną miłość. Gdy oczekiwania matki rozmijają się z rzeczywistością, wyraża niezadowolenie, że córka nie idzie wybraną przez nią ścieżką, a w skrajnych przypadkach emocjonalnie ją odrzuca.
Dorosłe córki matek „pochłaniających” - w roli matek
Wysokie i sztywne oczekiwania ze strony matki mogą skutkować niską pewnością siebie dorosłej już kobiety, postrzeganiem siebie jako osoby mało wartościowej. Jest prawdopodobne, że niska samoocena będzie dotyczyć także roli matki. Niepewność, wątpliwości, „nie wiem”, i błędy są wpisane w początki macierzyństwa. Matka dopiero uczy się swojej roli i sprawdza w praktyce, jaką matką jest i jaką chce być. Młodej matce – córce wymagającej i surowej matki - trudno może być jednak zaakceptować swoją niedoskonałość, a do trudów nowej roli dochodzi niezadowolenie z siebie, poczucie winy, nakładanie silnej presji, by „wyrobić się” we wszystkim. Niepewność matki wynikająca zarówno z nowej roli, jak i małej wiary w swoje możliwości jest często podsycana także bieżącą krytyką i kontrolą ze strony jej matki.
Podobnie jak w przypadku bycia córką matki nieodpowiadającej, także tutaj matka może ze zdziwieniem zobaczyć, że kontakt z niemowlęciem budzi w niej trudne i bolesne uczucia. Zdarza się, że dotyczą one zapomnianych zdarzeń z własnej przeszłości, przywołanych niespodziewanie przez kontakt z niemowlęciem.
Matki mają czasem poczucie, że uczucia smutku, opuszczenia, niezgody, złości, bólu, frustracji pojawiają się „nie wiadomo skąd”, „nieadekwatnie”. Jednocześnie w okresie okołoporodowym, gdy granice świata wewnętrznego matki stają się w naturalny sposób rozluźnione (po to by mogła łatwiej odczytywać niewerbalne sygnały wysyłane przez niemowlę), te uczucia bywają bardzo obciążające, przytłaczające, przestraszające. Nierzadko pojawiają się w stosunku do dziecka. Gdy matce trudno te uczucia przyjąć, zaakceptować i zrozumieć, może pojawić się strach, chęć stłumienia ich i poczucie winy, gdy to się nie udaje. Skutkiem takiego krajobrazu wewnętrznego może być depresja poporodowa.
Wystarczająco dobra matka w budowie
Droga matki w początkach macierzyństwa bywa wyboista. Jej celem jest zbudowanie i ugruntowanie siebie w roli matki. Często uważne przyjrzenie się swojemu „dziedzictwu” w tym temacie jest ważnym krokiem. Młoda matka może z innej perspektywy, czasem krytycznie, a czasem z większym zrozumieniem przyjrzeć się temu, jaką matką była jej matka. Co od niej pragnęłaby wziąć i zachować, czego wolałaby nie powtarzać we własnym macierzyństwie. Dobrze, żeby jej nowa rola nie była budowana ani na chęci skopiowania zachowań matki, ani na próbie bycia zupełnie inną, „lepszą” osobą. Potrzebny jest indywidualny filtr: „to jest dla mnie ważne”, „to się u mnie sprawdza”, „to sprawdza mi się w kontakcie z moim dzieckiem”, „kiedy tak działam, czuję się lepiej”. Niezbędne jest też docenianie siebie oraz akceptowanie własnych błędów i potknięć. Bo jak pisał D. Winnicott:
„[…]W ludzkiej naturze jest wiele spraw głęboko ukrytych i ja osobiście wolałbym być dzieckiem matki ,która boryka się z wewnętrznymi konfliktami istoty ludzkiej, niż takiej, dla której wszystko jest łatwe i proste, która zna odpowiedzi na wszystkie pytania i której nigdy nie nękają wątpliwości.”
***
Jeśli borykasz się z trudnościami w początkach swojego macierzyństwa, jeśli zastanawiasz się, czy nie cierpisz na depresję poporodową, jeśli odnajdujesz cząstkę siebie w tym tekście i chcesz znaleźć pomoc, zapraszamy do umówienia się na wizytę w naszym ośrodku.
Inspiracja do artykułu między innymi w pozycjach:
McBride, K., „Nigdy dość dobra.”, Łódż 2016.
Winnicott Donald W., Dziecko jego rodzina i świat, Warszawa 1993.
Style charakteru – styl schizoidalny
Słowo “schizoidalny” to określenie dotyczące osobowości, która kształtuje się na bazie trudnych i bardzo wczesnych doświadczeń. Mają wpływ na funkcjonowanie osoby nie tylko w dzieciństwie, lecz również w wieku dorosłym. Osoba o strukturze schizoidalnej wydaje się być mało żywotna, oderwana od rzeczywistości i niezdolna do budowania relacji.
W większości z nas słowo „schizoidalny” nie budzi zbyt wielu skojarzeń. Być może jest jedynie podobne do innych słów z dziedziny psychiatrii i psychologii. Słowo to jest określeniem dotyczącym osobowości, która kształtuje się na bazie trudnych i bardzo wczesnych doświadczeń, które mają wpływ na funkcjonowanie osoby nie tylko w dzieciństwie, lecz również w wieku dorosłym. Osoba o strukturze schizoidalnej wydaje się być mało żywotna, oderwana od rzeczywistości i niezdolna do budowania relacji.
Doświadczenie schizoidalne – dziecko niekochane, dziecko znienawidzone
W ciągu całego swojego życia doświadczamy zarówno rzeczy dobrych, potrzebnych, jak i braku czy odrzucenia. Takie doświadczenia są udziałem już zupełnie małych dzieci, a na podstawie trudnych doświadczeń kształtuje się charakter. Wg teorii Stephena Johnshona wyróżniamy siedem głównych typów traumatycznych doświadczeń kształtujących siedem stylów charakteru (więcej na temat teorii psychodynamicznej Johnsona pisaliśmy tu i tu. Najwcześniejszym z nich jest doświadczenie schizoidalne. Wiąże się ono z odrzuceniem, doświadczeniem bycia niechcianym lub nic nie znaczącym już na samym początku życia. Czasem dzieje się tak, gdy rodzice w ogóle nie chcą swojego dziecka, jednak częściej rodzicielstwo wiąże się dla nich z silnymi przeciwstawnymi uczuciami: cieszą się, równocześnie przeżywając głęboką frustrację, niechęć, a nawet silną złość.
Na początku życia jesteśmy nie tylko całkowicie zależni od otoczenia, lecz również zlewamy się z nim w symbiozie. Zarówno stałe odrzucanie, chłód, jak i sporadyczne wybuchy złości doświadczane od opiekunów budzą przerażenie i złość. Doświadczenie dziecka niekochanego to doświadczenie braku dobrej wspierającej zależności, która pozwala mu bezpiecznie poznawać siebie i otaczający je świat.. Dziecko wie, że dzieje się coś, co mu zagraża i jednocześnie ma niewiele możliwości poradzenia sobie z raniącymi sytuacjami. Może odciąć się od przeżywanych trudnych emocji lub przeżywać je jedynie w świecie wewnętrznym, niejako minimalizując swój kontakt z otoczeniem.
Charakter schizoidalny w dorosłości
W dorosłym życiu, gdy wraz z rozwojem pojawiają się różne umiejętności, charakterystyczne dla tej struktury staje się szorstkie traktowanie siebie i nadwrażliwość na sygnały odrzucenia tj. subiektywne doświadczanie odrzucenia nawet w sytuacjach, które nim nie są. Osoby o strukturze schizoidalnej postrzegają siebie jako kogoś, kto nie ma prawa istnieć, czasem kogoś niszczycielskiego. Świat zewnętrzny jawi się im jako pełen wrogości i niebezpieczeństw.
Innymi charakterystycznymi objawami dla struktury schizoidalnej są m.in:
chroniczny lęk, przerażenie – często stłumione, niezrozumiałe lub nieuświadomione
nieuświadomiona wściekłość,
unikanie,
wywoływanie konfliktów, w sytuacjach wymagających zaangażowania,
autodestrukcja i nienawiść do siebie,
brak troski o siebie,
niezdolność do rozpoznawania swoich uczuć,
niezdolność do tworzenia bliskich więzi,
oddzielenie myślenia od czucia, często z dobrze rozwiniętym myśleniem abstrakcyjnym (lub fascynacją duchowością) i niezdolnością do konkretnego działania,
słaba pamięć związana z relacjami i przeszłością.
Psychoterapia
W przypadku urazu schizoidalnego niebywale ważne jest zbudowanie bezpiecznego, godnego zaufania i ludzkiego środowiska. Specyficznymi celami w terapii (o ogólnych celach w psychoterapii czytaj w innych artykułach w naszej strefie wiedzy) są przede wszystkim:
przywrócenie czucia swojego ciała,
przywrócenie kontaktu z emocjami, wyzwolenie ich i oswojenie,
rozwinięcie możliwości budowania relacji, zaangażowania, przywiązania i bliskości,
uświadomienie nieświadomych przekonań,
zmiana sztywnych, niewspierających przeświadczeń na bardziej realny ogląd siebie i świata,
rozwijanie bardziej wspierających strategii radzenia sobie, w tym troski o siebie.
Większe, niż w innych przypadkach znaczenie ma empatia, spójność i bezwarunkowa akceptacja, która tym razem pozwoli na bezpieczne doświadczenie nie tylko relacji, ale też siebie samego.
Dążenie do relacji i dążenie do autonomii
W trakcie życia człowieka, od narodzin po śmierć, przewijają się dwie, wydawać by się mogło przeciwstawne, tendencje. Jedna z nich to dążenie do relacji, druga – potrzeba autonomii, tożsamości. Człowiek potrzebuje zarówno relacji, jak i bycia niezależnym sobą aby jego życie było w równowadze. Jak te potrzeby zmieniają się w ciągu życia? Co możę dać psychoterapia, jeśli pojawia się trudność w dialogu pomiędzy tymi potrzebami? Zapraszamy do lektury najnowszego wpisu!
W trakcie życia człowieka, od narodzin po śmierć, przewijają się dwie, wydawać by się mogło przeciwstawne, tendencje. Jedna z nich to dążenie do relacji, druga – potrzeba autonomii, tożsamości. Człowiek potrzebuje zarówno relacji, jak i bycia niezależnym sobą aby jego życie było w równowadze.
„Ja” w dialogu między potrzebą relacji i autonomii
W różnych okresach życia, jedna z tych potrzeb jest dominująca wobec drugiej i dzieje się to cyklicznie. Zaspokojenie potrzeby relacji prowadzi do uaktywnienia się dążenia do autonomii i odwrotnie. W dialogu pomiędzy tymi dwoma dążeniami tworzy się osoba, powstaje Ja. Na styku relacji i autonomii czasem tworzy się duże napięcie. Dzieje się tak na przykład w okresie dorastania, gdy młody człowiek wciąż potrzebuje bliskiej relacji ze swoimi rodzicami, a jednocześnie zaczyna intensywnie dążyć do separacji, oddzielenia.
Tendencja do relacji i autonomii u osób dorosłych
Po burzliwym czasie dorastania, w miarę postępowania dorosłości, potrzeba relacji i autonomii współistnieją i, jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, są we względnej równowadze. Człowiek dorosły realizuje potrzebę relacji w związkach z partnerem, dziećmi, rodzicami, przyjaciółmi czy współpracownikami. Tendencja do autonomii zaś przejawia się poprzez pełnienie różnych ról, zbieranie doświadczenia, duchowość, realizację ważnych dla danej osoby wartości.
Dorosłość to jednak długi okres zatem na przestrzeni ponad 40 lat, pojawiają się kryzysy, impasy w czasie których, jedna z potrzeb, a czasem nawet obie pozostają nie w pełni zaspokojone lub zupełnie niezaspokojone. Rozpada się wieloletni związek, rodzice umierają, dzieci wyfruwają z gniazda, przyjaciele zakładają rodziny i nie mają dla nas czasu – potrzeba relacji domaga się zaspokojenia. W innym momencie dorosłego życia tracimy pracę lub zmieniamy ścieżkę zawodową, czy stajemy się rodzicami i wówczas niewystarczająco realizujemy swój potencjał jako oddzielne osoby. Mamie małego dziecka bywa trudno realizować się jako jednostka – za to zaczyna być mamą zatem funkcjonuje i w nowej roli, i w relacji (choć jej potrzeby bywają niezaspokojone). Niespodziewana poważna choroba może uniemożliwić realizację potrzeby autonomii poprzez uczenie się nowych rzeczy, realizację twórczego potencjału czy podróże.
Zakłócenia w rozwoju wpływające na funkcjonowanie w dorosłości
Na możliwość pełnej realizacji tych dwu najważniejszych potrzeb mają wpływ nie tylko bieżące wydarzenia, lecz także wcześniejsze doświadczenia życiowe. Czasem człowiek dorosły z powodów trudnych do zrozumienia z punktu widzenia bieżących wydarzeń, nie może realizować jednej lub obu tych potrzeb. W okresie życia poprzedzającym dorosłość, czyli w dzieciństwie oraz w okresie dorastania mogą mieć miejsce różne zakłócenia w rozwoju, które pozostawiają ślad w postaci cierpienia, bólu. Przykładowe zakłócenia to niewystarczająca opieka w dzieciństwie, doświadczenie traumy, przemocy czy rozdźwięk pomiędzy potrzebami a doświadczeniem jednostki, czyli sytuacje, w których osoba nie mogła doświadczyć dobrej, wspierającej opieki, ani przyjęcia i docenienia jego indywidualności.
Człowiek dorosły niekoniecznie ma dostęp do owych miejsc bólu, zranień, za to zdaje sobie sprawę, że np. przeżywa dużo lęku i/lub złości, miewa objawy somatyczne czy psychiczne uniemożliwiające realizację dążenia do relacji i/lub autonomii. Niektóre osoby mają utrudniony kontakt ze swoim doświadczaniem i nie czują co czują , inne izolują się od ludzi, nie wchodzą w bliskie relacje.
Pomóc może psychoterapia, np. doświadczeniowa, humanistyczna, która skupiając się na tu i teraz klienta jednocześnie pomaga budować spójną narrację życia i doświadczenia klienta. Przerzuca mosty znaczeniowe pomiędzy zakłóceniami rozwoju, które miały miejsce w przeszłości a obecnym bólem, cierpieniem. W psychoterapii ważny będzie także kontakt z drugą osobą. U jednych klientów najważniejsze okaże się empatyczne dostrojenie terapeuty i bycie widzianym, odzwierciedlanym, co pozwoli na poznanie i uznanie indywidualnego Ja. U innych - budowanie stabilnej, empatycznej relacji z terapeutą, która pozwoli doświadczyć bezpiecznej zależności. U jeszcze innych klientów na pierwsze miejsce w pracy wysunie się proces separacji, budowania autonomii, tożsamości i nadawanie kierunku ich życiu.
Wpis powstał na podstawie rozdziału „Rytm życia między relacją a autonomią” autorstwa Moniki Sowickiej i Grażyny Supel-Szczerbic (Maria Król-Fijewska red., Doświadczanie a psychoterapia, Warszawa 2019, Ośrodek Pomocy i Edukacji Psychologicznej Intra)
"Jestem córką mojej matki" – czyli o związkach między relacją z matką i własnym macierzyństwem - cz. 1
Ciąża i macierzyństwo to czas, kiedy naturalnie odżywają uczucia, wspomnienia z relacji z własną matką. Bardziej lub mniej świadomie może zachodzić proces zastanawiania się – jaką matką była moja matka, jaką matką będę jako jej córka. I choć ścieżki tych powiązań są złożone i bywają różne, niektóre doświadczenia w relacji z matką utrudniają młodej mamie budowanie jej tożsamości w nowej roli.
Ciąża i macierzyństwo to czas, kiedy naturalnie odżywają uczucia, wspomnienia z relacji z własną matką. Bardziej lub mniej świadomie może zachodzić proces zastanawiania się – jaką matką była moja matka, jaką matką będę jako jej córka. I choć ścieżki tych powiązań są złożone i bywają różne, niektóre doświadczenia w relacji z matką utrudniają młodej mamie budowanie jej tożsamości w nowej roli.
Macierzyństwo – trudna rola
Matki mają przed sobą niezwykle trudne zadanie. Jak pisze Justyna Dąbrowska, jest to ciężka, całodobowa praca:
„Zakres obowiązków i wymagania? Proszę bardzo, oto skrócona lista. Pracownica musi być wrażliwa, zaangażowana, obecna, dostępna, cierpliwa, wyrozumiała. Dobrze, żeby była szczęśliwa, spełniona i odprężona. Musi umieć rozwiązywać konflikty i przewidywać. Ma być szczera i jednoznaczna. Komunikować jasno oczekiwana, stawiać granice, rozumieć bez słów. Ma dobrze zarządzać emocjami: radzić sobie ze złością, poczuciem winy, przemęczeniem i bezradnością. Ma mieć mocny charakter, odróżniać sytuacje poważne od błahych, wiedzieć, na co ma wpływ, a co od niej nie zależy. Konieczna jest dyspozycyjność, kreatywność, obowiązkowość, znajomość tajników zdrowej diety. Mile widziana specjalizacja „animacja” […].”
J. Dąbrowska, "Matka Młodej Matki”
Nasuwa się wniosek, że to praca dla superbohaterki. A jako że matki zwykle są tylko ludźmi, to błędy i kłopoty są nieodłącznie wpisane w macierzyństwo.
Gdy matka nie była idealna…
Będąc daleko od obwiniania matek za to, że nie osiągnęły niemożliwego ideału, warto jednocześnie zauważyć, że część doświadczeń w relacji z własną matką może być utrudnieniem w budowaniu swojej macierzyńskiej tożsamości. Jednym z nich jest sytuacja, w której matka nie odpowiada na potrzeby córki. Dla uproszczenia nazwiemy ją matką „nieodpowiadającą” . Warto zaznaczyć, że nie mówimy tu o sytuacji, w której nie spełniony jest nierealny ideał matki, ale o matce, która zazwyczaj ignoruje lub nieadekwatnie odpowiada na zgłaszane przez dziecko potrzeby.
Wyrazistym, choć skrajnym przypadkiem jest sytuacja, w której dziewczynka doświadcza poważnych zaniedbań fizycznych i emocjonalnych ze strony matki , która nie próbuje nawet reagować na takie potrzeby niemowlęcia jak głód, zimno, czy wyrażający różne stany emocjonalne płacz. Łagodniejsze skutki będzie miała sytuacja, w której matka jest skupiona na sobie w tak dużym stopniu, że nie zostaje miejsca na zauważenie i adekwatne zareagowanie na potrzeby dziecka. Powodem może być niedojrzałość emocjonalna matki, jej własna historia życiowa, brak umiejętności, ale też np. traumatyczne wydarzenia, trudna aktualna sytuacja życiowa czy nasilona depresja poporodowa.
Jest też oczywiście wiele reakcji matek dalekich od skrajności – żadna mama nie jest w stanie zawsze adekwatnie reagować na potrzeby dziecka. Co więcej, optymalna doza frustracji jest wpisana w naturę człowieka i jest niezbędnym motorem do rozwoju dziecka. To czy lub na ile relacja miedzy matką i córką wpłynie na nią w przyszłości, zależy zresztą od tak wielu czynników, że trudno je objąć umysłem, a co dopiero artykułem.
Dorosłe córki matek „nieodpowiadających” - w roli matek
Córki, których potrzeby były często i boleśnie pozostawiane bez odpowiedzi, mogą mieć rozmaite kłopoty w ich zauważaniu oraz sięganiu po ich zaspokojenie. Może być im też trudno uznać swoje potrzeby za wystarczająco ważne, by się nimi zajmować. W początkach macierzyństwa, gdy dziecko w naturalny sposób zagarnia dużą część przestrzeni czasowej i emocjonalnej, młoda matka może przeżywać ten proces jako szczególnie dotkliwy. Zdarza się że kobieta obawia się, że stanie się podobna do swojej matki i usilnie stara się, by jej dzieci nie doświadczyły tego, co ona sama. W efekcie będzie tak bardzo rezygnować z własnych potrzeb, że zacznie mieć poczucie znikania i osamotnienia. Na dłuższą metę to rodzi głębokie cierpienie, złość i frustrację.
Do kalejdoskopu trudności, z jakimi mierzy się młoda mama, której matka w przeszłości była „nieodpowiadajaca”, dodamy jeszcze to, że kontakt z niemowlęciem może budzić zapomniane wcześniej bolesne uczucia i wspomnienia z przeszłości.
Pojawiające się z różnych źródeł uczucia smutku, opuszczenia, niezgody, złości, bólu, frustracji stanowią duże obciążenie dla wrażliwej, odsłoniętej psychiki świeżo upieczonej matki. Uczucia te mogą przyjąć różne wektory. Mogą być kierowane w stronę siebie, do dziecka lub do matki. Jeśli złość jest dla młodej matki trudna do zaakceptowania i do przyjęcia, jej przeżywanie powoduje poczucie winy, może pojawić się też depresja poporodowa.
*
To jest pierwsza część artykułu – w kolejnej napiszemy o matkach „wymagających”.
**
Jeśli borykasz się z trudnościami w początkach swojego macierzyństwa, jeśli zastanawiasz się, czy nie cierpisz na depresję poporodowa, jeśli odnajdujesz cząstkę siebie w tym tekście i chcesz znaleźć pomoc, koniecznie sięgnij po wsparcie. Pomyśl, kto z Twojego otoczenia jest Ci życzliwy, o kogo możesz oprzeć się w tym wrażliwym czasie. Może to być partner, przyjaciółka czy choćby dalsza znajoma. Ktokolwiek, kto może zrozumieć Cię w Twojej aktualnej sytuacji.
Serdecznie zapraszamy także do umówienia się na wizytę w naszym ośrodku.
Inspiracja do artykułu między innymi w pozycjach:
K. McBride, „Nigdy dość dobra.
J. Dąbrowska, „Matka młodej matki.
Charakter, osobowość neurotyczna i zaburzenia osobowości
Określenie „mieć charakter” oznacza posiadanie wyrazistych cech, a silny charakter najczęściej kojarzy się z niezłomnością i niezależnością. Czasem jednak charakter kojarzy się ze sztywnością w zachowaniach niezależnie od sytuacji i kosztów, które musi ponieść zarówno „posiadacz” charakteru, jak i inne osoby.
Określenie „mieć charakter” oznacza posiadanie wyrazistych cech, a silny charakter najczęściej kojarzy się z niezłomnością i niezależnością. Czasem jednak charakter kojarzy się ze sztywnością w zachowaniach niezależnie od sytuacji i kosztów, które musi ponieść zarówno „posiadacz” charakteru, jak i inne osoby.
Kształtowanie się charakteru
Wg teorii rozwoju charakteru Stephena Johnsona charakter kształtuje się w dzieciństwie w sytuacjach, gdy potrzeby nie są wystarczająco zaspokojone. Dziecko zmuszone jest do znalezienia rozwiązania, które pozwoli poradzić sobie z frustracją związaną z tym niezaspokojeniem. Rozwiązanie to z czasem staje się sztywnym, często powodującym cierpienie sposobem radzenia sobie w różnych sytuacjach. Głębokość urazu i stopień, w jakim udało się zadbać o związane z nim potrzeby dziecka w dużej mierze decydują o tym jak silny, destrukcyjny wpływ doświadczenia te będą miały na przyszłe życie. Czynniki te decydują również o tym, czy na ich podstawie wykształci się głęboko utrudniające życie zaburzenie osobowości, osobowość neurotyczna, czy po prostu cecha charakteru (więcej na temat założeń teorii Johnsona pisaliśmy tu).
Zaburzenie osobowości
Zaburzenia osobowości cechuje niska dojrzałość. Osoby, u których się je diagnozuje wykazują nietolerancję i niekontrolowanie stanów emocjonalnych związanych z niepokojem, frustracją, żalem po stracie, miłością, bliskością, akceptacją etc. Często zaburzeniom tym towarzyszy także niemożność przyswojenia wartości życiowych oraz mało rozwinięta świadomość. Osoba nie jest krytyczna wobec swoich przeżyć, reakcji emocjonalnych i zachowań i w niewielkim stopniu zdaje sobie sprawę, iż są nieakceptowane społecznie i nie służą jej samej. W wielu przypadkach osoba z zaburzeniem osobowości nie przeżywa poczucia winy, czy wstydu, a równocześnie w sposób wyolbrzymiony, czasem wręcz okrutny, karze się za swoje przewinienia (prawdziwe lub wyimaginowane).
Osoby z zaburzeniem osobowości mają zazwyczaj długą i obejmującą całe życie historię trudnych relacji międzyludzkich. Wydaje się, że są niebywale oporne na zmianę (zmiana wydaje się wręcz niemożliwa). Życiowe doświadczenia uniemożliwiają im prawidłowe dojrzewanie i rozwój. Celem terapii osób z zaburzeniem osobowości jest umożliwienie dojrzewania, uświadamianie sobie i lepsze tolerowanie własnych przeżyć, doświadczeń i emocji.
Charakter neurotyczny
Osobowość neurotyczną charakteryzuje konflikt wewnętrzny związany ze sprzecznymi tendencjami (np. równoczesne pragnienie bycia z innymi ludźmi i lęk przed nimi). Próby stłumienia tego konfliktu i godzenia sprzecznych tendencji prowadzą do zawierania ze sobą samym kompromisów. Najczęściej jednak kompromisy te nie dają możliwości osiągnięcia zaspokojenia potrzeb w wystarczającym stopniu. Osoba dzielnie wytrzymuje napięcia emocjonalne związane z konfliktem (w przypadku osób z zaburzeniem osobowości jest to niemożliwe) i czasem powstrzymuje przykre uczucia bardzo długo, równocześnie nie mając świadomości istoty konfliktu. Ta podwyższona tolerancja ma swoją cenę – prowadzi do silnego przeciążenia, poczucia bezsilności i bezradności. Typowymi objawami neurotycznej organizacji osobowości są niska odporność na stres, niezrównoważenie, lęki, frustracja.
Celem psychoterapii w tym przypadku jest odkrycie tego wewnętrznego konfliktu (nie zaś dojrzewanie i zwiększanie tolerancji emocjonalnej), rezygnacja z osiągniętych dotąd kompromisów i rozwiązanie ich w sposób, który lepiej zaspakaja potrzeby osoby, która go doświadcza.
Styl charakteru
Każda, nawet najlepiej funkcjonująca osoba ma pewien charakterystyczny, ukształtowany na bazie swoich doświadczeń sposób wchodzenia w kontakt ze sobą i światem. Życie ludzkie nie jest pozbawione problemów i trosk, a radzenie sobie z nimi może przebiegać za pomocą konstruktywnych sposobów. Styl charakteru cechuje wysoka świadomość tego, co wywołuje trudności, konflikty i ból. Tak ukształtowana osobowość nie jest obciążeniem, daje wsparcie, pozwala znaleźć adekwatne, dojrzałe rozwiązanie i chroni przed występowaniem trudnych do usunięcia objawów. Posiadane zasoby pozwalają na poradzenie sobie z sytuacją. Tak długo, jak charakter nie utrudnia funkcjonowania, nie ma powodu czynić go przedmiotem psychoterapii.
Osób o całkowicie prawidłowo ukształtowanym charakterze nie ma. Jednak celem każdej terapii (a także wysiłków wielu rodziców) jest osiągnięcie przez osobę takiego poziomu dojrzałości i rozwoju, dzięki któremu zarówno świadomość, jak i posiadane zasoby pozwalają poradzić sobie z wyzwaniami rzeczywistości.
Depresja i lęk z perspektywy psychoterapii EFT (Emotionally Focused Therapy)
Z perspektywy terapii skoncentrowanej na emocjach (EFT) podstawą zdrowia jest poczucie bezpieczeństwa w świecie oraz bezpieczne więzi z ważnymi osobami. Kiedy jesteśmy ich pozbawieni, pojawiają się różnorodne trudności. Zaburzenia depresyjne i lękowe mogą być jednymi z nich.
Z perspektywy terapii skoncentrowanej na emocjach (EFT), zdrowy człowiek to ktoś kto doświadcza równowagi emocjonalnej, ma otwarty umysł, jest elastyczny w swoich działaniach, zaangażowany w życie. Ktoś kto się uczy i rozwija. Takie cechy powinien posiadać klient po skutecznej, wręcz perfekcyjnie skutecznej psychoterapii. Podstawą zdrowia jest poczucie bezpieczeństwa w świecie, bezpieczne więzi z ważnymi osobami. Kiedy jesteśmy ich pozbawieni, pojawiają się różnorodne trudności. Zaburzenia depresyjne i lękowe mogą być jednymi z nich.
Zaburzenia psychiczne z perspektywy nauki o przywiązaniu
Istnieje kilka tak zwanych stylów przywiązania, które kształtują się w dużej mierze we wczesnych relacjach z ważnymi osobami, i które mogą podlegać zmianom w trakcie życia człowieka. Wyróżniamy bezpieczny styl przywiązania, styl unikający, lękowy oraz zdezorganizowany. Brak bezpieczeństwa związanego z więzią ma związek z podatnością na występowanie problemów psychicznych, w tym z rozwojem zaburzeń depresyjnych i lękowych.
John Bowlby, twórca teorii przywiązania, będącej bazą terapii EFT, postrzegał choroby psychiczne jako zaburzone wersje zdrowych reakcji na określone bodźce i sytuacje. W przypadku, gdy sytuacja jest postrzegana jako zagrażająca, naturalnym jest odczuwanie bezradności, bezbronności. Jedną ze zdrowych reakcji na te obezwładniające uczucia są depresyjne wycofanie i zastygnięcie. Natomiast w przypadku zagrożenia np. zagrożenia opuszczeniem ze strony opiekuna, dziecko reaguje nadmierną czujnością i lękiem. Problem pojawia się, gdy te reakcje usztywniają się, rozlewają na różne sytuacje i relacje. Wówczas z pomocą może przyjść psychoterapia.
Obraz siebie w depresji i zaburzeniach lękowych
Poczucie kompetencji i własnej wartości są czynnikami zabezpieczającymi przed depresją. Kiedy ich brakuje i pojawia się sytuacja straty i odczuwania bezradności, może rozwinąć się depresja. Osoby doświadczające depresji często opisują siebie jako samotne, niechciane, bezradne, niekochane. W relacjach z ważnymi osobami doświadczają niemożności spełnienia oczekiwań, poczucia porażki. Nie czują się cenione, godne troski czy miłości, niewystarczająco dobre. To obraz podobny do tego, który ma osoba z unikającym stylem przywiązania.
W zaburzeniach lękowych również pojawiają się wątki wymienione powyżej, ale zamiast zastygnięcia, osoba odczuwa pobudzenie i zwiększoną czujność na zagrożenie (choć lęk o dużym nasileniu może skutkować paraliżem działania). Dysfunkcyjny lęk wiąże się brakiem tolerancji niepewności, ambiwalencją, tłumieniem emocji, unikaniem ich (co czasem nie pozwala na doświadczenia korektywne i dodatkowo uwrażliwia na to, czego próbujemy uniknąć). Pojawia się strach przed strachem, który jest związany z dużym cierpieniem i praktycznie uniemożliwia samodzielne poradzenie sobie z objawami.
Zarówno depresja jak i zaburzenia lękowe charakteryzują się poczuciem braku kontroli oraz postrzeganiem zagrożenia z zewnątrz.
Psychoterapia EFT depresji i lęku
Terapeuta odkrywa wspólnie z klientem jego wewnętrzny świat – sposób w jaki klient buduje swoją rzeczywistość emocjonalną i jak wchodzi w interakcje z ważnymi osobami. Głównym punktem skupienia uwagi jest teraźniejszość, np. to co się dzieje w kliencie, w terapeucie oraz pomiędzy nimi w trakcie sesji psychoterapii. Terapeuta dostraja się do klienta i empatycznie na niego reaguje. W trakcie terapii klient doświadcza bezpiecznej więzi, zaczyna rozumieć swoje zachowania jako logiczne i sensowne, odnajduje swoje mocne strony, stopniowo zmienia obraz siebie, innych i świata. Zaczyna się angażować emocjonalnie w swoje życie i relacje, mniej unika. Lęk już go nie paraliżuje, a świat staje się przyjaźniejszy, bezpieczniejszy.
Co to jest osobowość?
Osobowość odróżnia nas od innych osób, sprawia iż jesteśmy wyjątkowi. Psychologia rozumie ją w różny sposób: jako stały zespół cech, czy jako określony sposób myślenia, zachowania i odczuwania. Osobowość określa także sposób, w jaki reagujemy na świat i jak wchodzimy w relacje. Na kształtowanie się osobowości mają nasze wczesne doświadczenia w relacjach z ważnymi ludźmi.
Osobowość odróżnia nas od innych osób, sprawia iż jesteśmy wyjątkowi. Psychologia rozumie ją w różny sposób: jako stały zespół cech, czy jako określony sposób myślenia, zachowania i odczuwania. Osobowość określa także sposób, w jaki reagujemy na świat i jak wchodzimy w relacje. Na kształtowanie się osobowości mają nasze wczesne doświadczenia w relacjach z ważnymi ludźmi.
Kształtowanie się osobowości
Według psychodynamicznej teorii charakterologiczno-rozwojowej Stephena M. Johnsona, kształtowanie się osobowości jest procesem, który jest związany z trudnymi doświadczeniami (Johnson używa określeń charakter i osobowość zamiennie). Charakter rozwija się, gdy naturalne potrzeby spotykają się z niewystarczającą odpowiedzią środowiska. Ma to miejsce szczególnie na początku życia, gdy dziecko ma ograniczone środki do samodzielnego zadbania o siebie, jego instynktowne potrzeby są duże i gdy jego otoczenie nie ma możliwości ich zaspokojenia. Potrzeby dziecka nie są niemożliwe do wystarczająco dobrego zaspokojenia. Najczęściej dotyczą one więzi, kształtowania się jako osoby, samodzielnej aktywności, stawiania granic, czy przebywania w harmonijnym środowisku.
Osobowość i jej zaburzenia kształtują się w zależności od tego, która z tych potrzeb nie została zaspokojona. W sytuacji braku zaspokojenia potrzeby dziecko tłumi swoje naturalne pragnienia lub przystosowuje się do tego, co dostać może. Sposoby, jakich używa są naturalne i instynktowne, zależne od tego, co już potrafi i na co może liczyć. Inną sytuacją będzie więc znalezienie przez noworodka sposobu na przetrwanie, gdy niemal całkowicie został odrzucony emocjonalnie, inną gdy opiekunowie nowonarodzonego dziecka będą chaotyczni w opiece i tylko częściowo będą zaspokajali jego potrzeby, a jeszcze inną gdy przedszkolaka spotykać będą zbyt duże oczekiwania rodziców lub krytykowanie go za jego spontaniczne aktywności.
Najczęściej charakter kształtuje się na wczesnych etapach życia, gdy dzieci mają małe możliwości wyboru strategii. Uzyskane z wielkim trudem sposoby poradzenia sobie z przeciążającą sytuacją usztywniają się i zaczynają dominować w codziennym funkcjonowaniu, tworząc swoisty styl wchodzenia w relacje i istnienia w świecie.
Siedem stylów charakteru
Johnson wyróżnił 7 podstawowych stylów charakteru:
styl schizoidalny – dziecko znienawidzone (więcej),
styl oralny – dziecko porzucone (więcej),
styl symbiotyczny – dziecko zawłaszczone (więcej),
styl narcystyczny – dziecko wykorzystane (więcej),
styl masochistyczny – dziecko pokonane (więcej),
styl histrioniczny – dziecko uwiedzione (więcej),
styl obsesyjno-kompulsywny – dziecko zdyscyplinowane.
Warto pamiętać, że większość z nas doświadczyła różnych urazów, które mogłyby przyczynić się do rozwoju wszystkich stylów charakteru. Jednak to te najsilniejsze, najbardziej przekraczające możliwości dziecka, czy najczęściej doświadczane stają się przyczyną utrwalania się wzorca interakcji ze światem.
Od głębokości urazów, możliwości zaradczych dziecka i dostępnych zasobów środowiska zależy, na ile dojrzałe rozwiązanie będzie mogło ono wybrać. Ta dojrzałość i sukces w poradzeniu sobie z sytuacją decydują o tym, czy na podstawie doświadczeń wykształci się sztywne i nieraz głęboko upośledzające życie zaburzenie osobowości, czy dojrzalszy, lepiej radzący sobie, jednak powodujący cierpienie charakter neurotyczny, czy w końcu styl charakteru, będący po prostu pewnym sposobem bycia, który nie wiąże się z głębszymi problemami i nie zakłóca dobrego radzenia sobie rzeczywistością.
Macierzyństwo – czas by sięgnąć po wsparcie?
Początki macierzyństwa to dla wielu kobiet moment… kryzysu. Jak każdy kryzys, także i ten wiąże się ze stresem oraz wymaga wsparcia. Co wspiera matki we wrażliwym czasie początków macierzyństwa?
Początki macierzyństwa to dla wielu kobiet moment… kryzysu. Jak każdy kryzys, także i ten wiąże się ze stresem oraz wymaga wsparcia. Co wspiera matki we wrażliwym czasie początków macierzyństwa?
Macierzyństwo jako przełom
Życie kobiety w momencie, gdy staje się matką - diametralnie się zmienia. O tym, jaką rewolucją jest stawanie się matką, pisałyśmy tu. Na styku nowego i starego życia kobiety, w zderzeniu jej dawnej tożsamości oraz nowego, dopiero kształtującego się JA, pojawienie się kryzysu jest wysoce prawdopodobne. Jak każdy kryzys, także i ten wiąże się ze stresem, poczuciem braku stabilności czy utratą poczucia bezpieczeństwa.
Początki macierzyństwa – matka jest nieważna?
Opieka nad niemowlęciem powoduje czasowe zaniedbanie potrzeb matki. Przez jakiś czas to głód dziecka będzie miał zapewne priorytet nad jej głodem, a płaczący noworodek nie zrozumie, że musi poczekać, bo matka jest niewyspana. Część tej frustracji jest nie do uniknięcia – to część zmiany, która wiąże się ze stawaniem się mamą. Nie znaczy to jednak, że matka musi znosić przychodzące zmiany z „milczącą akceptacją” czy rezygnacją. Wręcz przeciwnie – ma prawo przeżywać w związku z nimi całe spektrum różnorodnych emocji. Mogą to być uczucia czułości i złości, radości i frustracji, smutku, zadowolenia, bezradności, przyjemności, zniechęcenia, zobojętnienia, czy po prostu znudzenia. Ważne jest, żeby matka dała sobie prawo do czucia i potrafiła podarować sobie życzliwe zrozumienie, raczej niż karać siebie poczuciem winy i oskarżeniami o bycie złą matką:
„Jasne, że czasem jestem bezradna/ wściekła / bezsilna / zrozpaczona, kiedy moje dziecko płacze w nocy i nie potrafię go uspokoić. To przecież takie trudne kolejną noc nie spać, kolejny raz towarzyszyć mu w jego płaczu i nie móc nic zrobić.”
„Oczywiście, że czasem mam dość ciągłej opieki nad dzieckiem. To takie trudne czuć osamotnienie i nie mieć kontaktu z inną osobą dorosłą.”
„To zrozumiałe, że czasem nie mam przyjemności z przebywania z niemowlakiem. Przecież wcześniej moje życie wyglądało zupełnie inaczej! To jasne, że bywam znudzona takim sposobem spędzania czasu.”
Hamowanie odczuwania negatywnych emocji powoduje paradoksalnie tracenie kontaktu ze sobą i z dzieckiem. Możliwość przyjęcia do wiadomości, że jako matka nie muszę być idealna, czy też „tylko dobra”, pozwala na bycie matką autentyczną.
Mama szuka wsparcia
Kiedy matka zaakceptuje to, że nie musi sprostać nierealnemu ideałowi „dobrej matki”, łatwiej będzie jej także poszukać wsparcia. Dzięki temu będzie mogła złagodzić trudności, z jakimi będzie borykać się w kryzysie.
Wymaga to pozostawania w kontakcie ze sobą – z tym co się z nią dzieje na poziomie:
fizycznym („Czuję, że ręce mi więdną od wielogodzinnego noszenia malucha.”)
emocjonalnym („Boję się, że nie dam sobie rady”; „Czuję się zupełnie bezradna”, „Jestem wściekła, potrzebuję ochłonąć.”)
poznawczym („Ciągle pojawiają mi się myśli, że jestem złą matką.”, „Wciąż zastanawiam się czy z dzieckiem wszystko w porządku.”).
Drugim krokiem jest umiejętność sięgania po wsparcie w swoim otoczeniu, u partnera, rodziny, w postaci między innymi:
otwartego komunikowania : „Nie daję rady, potrzebuję Twojej pomocy”;
proszenia – „Wróć proszę wcześniej do domu, potrzebuję chwili oddechu”;
odmawiania – „W tym tygodniu nie gotuję. Jeśli chcesz, Ty zajmij się posiłkami albo poprośmy kogoś o pomoc”.
Taka postawa mamy oraz pozytywna odpowiedź jej otoczenia pomoże kobiecie łagodniej przejść przez kryzys macierzyństwa.
Tyle ile matek, tyle zróżnicowanych doświadczeń. Zachęcamy do wsłuchiwania się w swoją własną, indywidualną melodię macierzyństwa oraz do grania jej z pomocą innych, nie w samotności. Czasem udaje się skorzystać ze wsparcia otoczenia, innym razem przydatna będzie pomoc specjalisty – psychologa, psychoterapeuty. W efekcie moment naturalnego kryzysu okaże się kolejnym krokiem do rozwoju - jako osoby, matki i kobiety.
Jeśli chcesz skorzystać z pomocy psychoterapeutów z naszego Ośrodka, możesz umówić się na wizytę tutaj: https://www.wrelacji.pl/umow-wizyte
Terapia par, które chcą się rozstać
Pary, które zgłaszają się na psychoterapię pojawiają się w gabinecie psychoterapeuty w różnych momentach swojego związku. Czasem są na początku wspólnej drogi, częściej po jakimś czasie, gdy poczują, że przestali się rozumieć i ranią się nawzajem. Zdarza się też, że decyzję o psychoterapii partnerzy podejmują w momencie ostrego kryzysu, np. po odkryciu zdrady lub wówczas, gdy jedna z osób w związku lub obie podjęły decyzję o rozstaniu. Czy w tym ostatnim przypadku psychoterapia ma sens?
Pary, które zgłaszają się na psychoterapię pojawiają się w gabinecie psychoterapeuty w różnych momentach swojego związku. Czasem są na początku wspólnej drogi, dopiero się poznają i docierają. Najczęściej na psychoterapię decydują się partnerzy, którzy czują, że przestali się rozumieć, „dogadywać”, ranią się nawzajem, czują, że w związku brakuje bliskości, intymności. Jeśli wciąż się kochają, mają bardzo duże szanse na wzmocnienie więzi w trakcie terapii par i dobrą przyszłość razem. Stosunkowo często decyzję o psychoterapii partnerzy podejmują w momencie ostrego kryzysu, np. po odkryciu zdrady lub wówczas, gdy jedna z osób w związku lub obie podjęły decyzję o rozstaniu. Czy w tym ostatnim przypadku psychoterapia ma sens?
Jak psychoterapia par może pomóc, gdy nie wiecie czy chcecie być razem?
Kiedy w związku nagromadziły się urazy i zranienia, gdy potrzeby jednego czy obojga partnerów nie są zaspokajane, kiedy małżeństwo przestało być bezpieczną przystanią, partnerzy mogą zacząć rozważać rozstanie. Szczególnie, gdy większość rozmów kończy się kłótnią, „cichymi dniami” i narastaniem dystansu. Tworzy się zaklęty krąg, z którego jedynym wyjściem wydaje się być rozwód czy separacja. Pojawienie się na terapii par w takim momencie może wam pomóc. Jak?
Zyskacie bezpieczną przestrzeń do rozmowy i podjęcia decyzji
Poczujecie się wysłuchani i usłyszani (najpierw przez terapeutę, potem również przez partnera), co obniża napięcie i przynosi ulgę
Psychoterapeuta stworzy każdemu z was przestrzeń na dzielenie się tym, czego doświadczacie, emocjami i potrzebami w kontakcie z partnerką / partnerem
Odkryjecie, co kryje się pod trudnymi dla was zachowaniami partnera / partnerki
Przyjrzycie się powodom, dla których chcecie zostać w tym związku lub zakończyć go
Zwiększycie prawdopodobieństwo naprawienia związku i ponownego zbliżenia się do siebie lub…
Podejmiecie decyzję o rozstaniu przekonani, że to najlepsza dla was decyzja (dla was wspólnie lub dla jednego z partnerów indywidualnie)
Czy psychoterapia par ma sens, gdy podjęliście już decyzję o rozstaniu?
Decyzja o rozstaniu czasem pojawia się nagle, pod wpływem wydarzeń takich jak odkrycie zdrady, romansu czy innego znaczącego zranienia – takiego, które wydaje się niemożliwe do zniesienia. W innych wypadkach, jeden z partnerów lub oboje dojrzewają do tej decyzji przez pewien czas. W czym mogą pomóc wspólne spotkania z psychoterapeutą, skoro para zamierza przestać być parą?
Psychoterapeuta pomoże wam porozmawiać i usłyszeć się nawzajem, obniżyć poziom eskalacji i agresji, jeśli takowa się pojawia w związku z rozmowami o rozstaniu. Dzięki spotkaniom z terapeutą poczujesz, że masz wpływ na tę decyzję, zrozumiesz ją lepiej, a także obniżysz intensywność bólu związanego z rozstaniem i szybciej zakończysz ten rozdział twojego życia. To ułatwi ci odnalezienie się w nowej rzeczywistości i pogodzenie się z tym to co się stało.
Sesje psychoterapii rozstających się partnerów mogą stać się okazją do podsumowania tego, co związek wniósł do waszego życia, przypomnienia sobie dobrych chwil i zapamiętania ich, tak, aby związek nie kojarzył się w przyszłości jedynie z bólem rozstania. Dzięki temu partnerzy mogą nadal żywić wobec siebie pozytywne uczucia i szanować się nawzajem. Wszak żadne z was nie rozpoczynało związku z myślą o rozstaniu!
Jest to również okazja do przyjrzenia się, jak każdy z partnerów przyczynił się do tego, że związek nie przetrwał i wzięcia za to odpowiedzialności. To może poprawić wasze relacje po rozstaniu oraz pomóc zbudować lepszy związek z kimś innym w przyszłości.
Decyzja o rozstaniu dotyczy więcej niż jednej osoby (czasem nie tylko samych partnerów ale również dzieci i innych członków rodziny). Czasem partnerzy się rozstają, ale nadal wspólnie prowadzą firmę. Wspólne spotkania pomogą wypracować wizję „wspólnej przyszłości” po rozstaniu, np. jako rodziców – partnerów w wychowaniu wspólnych dzieci. Dzięki psychoterapii obniży się poziom złości, eskalacji a wy będziecie potrafili „normalnie ze sobą rozmawiać”, będziecie się nawzajem szanować.
Jeżeli chcesz skorzystać z terapii par w naszym Ośrodku, umów wizytę.
Kiedy zależność przeraża...
Lęk przed zależnością jest powszechny. Boimy się zależeć od drugiego człowieka, strachem napełnia nas to, że ktoś może chcieć zależeć od nas. Jednocześnie świat bardzo mocno pokazuje nam jak bardzo jesteśmy od innych realnie, fizycznie i emocjonalnie, zależni.
Lęk przed zależnością jest – przynajmniej w naszej indywidualistycznej kulturze - powszechny. Boimy się zależeć od drugiego człowieka, strachem napełnia nas to, że ktoś może chcieć zależeć od nas. Jednocześnie świat bardzo mocno pokazuje nam jak bardzo jesteśmy od innych realnie, fizycznie i emocjonalnie, zależni.
Lęk przed zależnością - z bliska
Lęk przed zależnością to złożone doświadczenie. Składają się na nie myśli, przekonania na temat siebie, świata i ludzi, zachowania w kontaktach z innymi, a także fizyczne odczucia. W trakcie czytania kolejnych akapitów zachęcamy do przyglądania się sobie i sprawdzania, na ile odnajdujesz się w opisie.
Przekonania, które mogą towarzyszyć lękowi przed zależnością:
Muszę radzić sobie sam/sama.
Jeśli pozwolę innym się zbliżyć, na pewno mnie zranią.
Nie potrzebuję innych ludzi.
Na ludzi nie można liczyć.
Ludziom nie można ufać.
Muszę być silny, twardy.
Muszę mieć nad wszystkim kontrolę.
Nie mogę pozwolić sobie na słabość przy innych ludziach.
Zawsze muszę mieć plan B, w razie gdyby inni mnie zawiedli.
Nie chcę być dla nikogo ciężarem.
Lęk przed zależnością bywa opisywany jako "blokada", "mur", „szklana szyba”, „pancerz” doświadczany w kontakcie z innymi. Jest podobny do lęku przed bliskością, jednak nie dotyczy samego zbliżenia, ale zbliżenia w kontekście bycia „słabszym”, „potrzebującym”. Na poziomie ciała może przejawiać się jako sytuacyjne lub chroniczne napięcie w ciele, sztywność karku, ból pleców. Jak gdyby ciężar, który samodzielnie dźwigamy był dla naszego ciała trudny do zniesienia.
„Nie pozwolę na ponowne zranienie”
U źródeł lęku przed zależnością często leżą zranienia, których doświadczyliśmy w przeszłości, a także nieświadomie podjęte wtedy decyzje:
doświadczenie niedostatecznego wsparcia ze strony otoczenia, szczególnie w trudnych dla nas sytuacjach („Skoro nie mogę liczyć na innych, muszę radzić sobie sam”)
doświadczenie bycia opuszczonym, zostawionym („Lepiej radzić sobie samemu niż ponownie się rozczarować.”)
doświadczenie nadmiernej kontroli („Jeśli będę zależny od innych, utracę siebie”. )
doświadczenie przekroczenia, traumy w relacjach z tymi osobami, od których czuliśmy się zależni („Już nigdy nie dopuszczę do tego, by ktoś tak mnie skrzywdził”)
Koszty lęku przed zależnością
Koszty lęku przed zależnością dotykają głębokich potrzeb i tęsknot. Nie zawsze zdajemy sobie z nich sprawę, jednak w chwilach spokoju, gdy nic nie odwraca uwagi od naszych uczuć, docierają do nas z pełną mocą. Mogą nimi być kłopoty w sięganiu po pomoc, a w konsekwencji przeciążenie problemami, które próbujemy rozwiązać samodzielnie. Jako że bliskość wymaga wzajemnego odsłaniania się i polegania na sobie, lęk przed zależnością utrudnia bycie głębokiej bliskości. Pojawić się może także osamotnienie, poczucie pustki, braku.
Jeśli tak jest, warto zająć się lękiem przed zależnością w pracy nad sobą. Do przezwyciężenia go niezbędna jest bezpieczna relacja. Często odpowiedzią okaże się psychoterapia, która pomoże zrozumieć źródła lęku, przeżyć emocje, które za nim się kryją oraz stopniowo nauczyć się innego kontaktu z drugim człowiekiem.
Samotność w pustym domu
Są różne rodzaje samotności: samotność osób będących w związkach, w których już dawno zapomniana została bliskość; samotność w tłumie ludzi, w którym jednak brakuje autentycznej wymiany, samotność przeżyć, na które zabrakło empatycznej reakcji czy zrozumienia. Jeszcze innym rodzajem samotności jest samotność osób mieszkających samodzielnie – bez obecności żywego człowieka tuż obok. Nad tym właśnie rodzajem samotności dziś się pochylamy.
Każdy z nas ją zna, bez względu na to, czy w domu są inne istoty (ludzkie i zwierzęce), czy nasz dom rzadko odwiedzają inni ludzie. Niemal każdy jakiegoś jej aspektu dotknął osobiście w ostatnim czasie. Są różne rodzaje samotności: samotność osób będących w związkach, w których już dawno zapomniana została bliskość; samotność w tłumie ludzi, w którym jednak brakuje autentycznej wymiany, samotność przeżyć, na które zabrakło empatycznej reakcji czy zrozumienia. Jeszcze innym rodzajem samotności jest samotność osób mieszkających samodzielnie – bez obecności żywego człowieka tuż obok. Nad tym właśnie rodzajem samotności dziś się pochylamy.
Jednoosobowe życie w kontekście społecznym
O singlach mówimy głównie w kontekście dorosłych, stosunkowo młodych, wykształconych mieszkańców dużych miast. Jednak pojedyncze życie znają zarówno ludzie młodzi i starsi, zamożni i ubodzy, korzystający z rozrywek i możliwości jakie oferują im kluby sportowe, czy szkoły tańca, jak i Ci, którzy prawie nie wychodzą z domu. Jednoosobowość dla wielu nie jest stanem przejściowym i trwa latami, a deklarowana społeczna akceptacja rzadko oznacza wczucie się innych osób w ich sytuację. Czasem nawet nieświadomie wyrażane są negatywne oceny lub nieempatyczne komunikaty na temat zachowania osób żyjących w pojedynkę. Któż nie zżymał się na starsze panie stanowczo zbyt często odwiedzające lekarza, którym usta nie zamykają się pod gabinetem, nie ocenił negatywnie młodego chłopaka, który nie ma dziewczyny, czy nie stwierdził, że samotny zamożny 40-latek jest nastawionym wyłącznie na konsumpcję Piotrusiem Panem? Są oczywiście osoby, które chwalą sobie życie w pojedynkę. Wiele osób jednak żyje w pojedynkę, choć głęboko tęskni za obecnością drugiej osoby w domu.
Poczuć jednoosobową samotność
Dla wielu osób najważniejszymi zagrożeniami ostatnich miesięcy były strach o zdrowie i materialny byt. Jednocześnie łatwo nie zauważyć innych istniejących zagrożeń, które mają realny, często dotkliwy wpływ na funkcjonowanie. Czas, w którym teraz żyjemy, dobitnie pokazuje wielu singlom, jak ważna jest możliwość obcowania z innymi ludźmi. Budzi poczucie przykrego, czasem totalnego osamotnienia. Na co dzień nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak zwykłe pytanie w biurowej kuchni, poczucie zapachu drugiej osoby, prosty kontakt, jest ważną częścią codzienności. Wiele osób od kilku miesięcy nie miało żadnego fizycznego kontaktu z inną osobą. Dotyk jest zupełnie podstawową ludzką potrzebą, a jego brak sprawiać może wręcz fizyczny ból. W zwykłym czasie codziennie wielokrotnie dotykamy innych ludzi: podajemy im ręce, stykamy się w komunikacji publicznej, dotykają nas fryzjerzy, kosmetyczki, czy fizjoterapeuci. Odosobnienie pozbawia nas tego niezwykle ważnego wymiaru kontaktów międzyludzkich.
Jednoosobową samotność można także usłyszeć. Domy samotnych są ciche. Bezpośrednio powstają w nich dźwięki urządzeń, słowa wypowiada tam tylko jedna osoba i rzadko toczy się w nich gwarne życie. W ograniczonym, mało spontanicznym kontakcie jest znacznie mniej miejsca na zwyczajność, lekkość, komentowanie w jednym zdaniu drobnych spraw, za to przeważają rozmowy na ważne tematy o większym ciężarze, o pracy, o ważnych kwestiach. Brakuje ludzi z ich energią zapachem, dźwiękami, uśmiechami, a także żywymi reakcjami na nasz widok.
Zadbać o swoją samotność
Samotny wymiar codzienności nie dla wszystkich jest przykry, czasem jest wręcz przyjemny. Czasem daje ulgę od nadmiaru codziennych bodźców, niechcianych kontaktów. Niejednokrotnie jednak brak zwykłych interakcji pogłębia poczucie osamotnienia. Drobne, zwyczajne kontakty nie powodują, że ludzie go nie odczuwają, jednak ich brak sprawia, że iż izolacja staje się niemal całkowita. Bycie dostrzeżonym, w żywym spontanicznym kontakcie z innymi osobami jest uniwersalną, ludzką, wręcz fizyczną potrzebą. Gdy cierpimy z braku jej zaspokojenia, uznajmy swoją potrzebę. Pozwólmy sobie na dopuszczenie bólu związanego z brakiem. Dopiero potem sprawdźmy, czy możemy zrobić coś, by choćby w niewielkim stopniu doznać ulgi.
Prezent na Dzień Matki - bezpłatna konsultacja z psychologiem!
Z okazji Dnia Matek chcemy dołożyć maleńką cegiełkę wsparcia. Do 26 czerwca w naszym ośrodku Matki mogą skorzystać z jednej bezpłatnej konsultacji z psychoterapeutą.
Macierzyństwo to trudna rola. Pełna wymagań, oczekiwań i społecznej presji. Jednocześnie matki często nie otrzymują wystarczającego zrozumienia, wsparcia czy realnej pomocy ze strony otoczenia. Nic dziwnego, że czasem bycie mamą jest dla nich trudne do udźwignięcia, że borykają się z trudnościami, a potem zmagają z poczuciem winy.
Każda matka zasługuje na wsparcie.
Z okazji Dnia Matek chcemy dołożyć maleńką cegiełkę wsparcia. Do 26 czerwca w naszym ośrodku Matki mogą skorzystać z jednej bezpłatnej konsultacji z psychoterapeutą. Serdecznie zapraszamy!
Cele w procesie psychoterapii
Co jest celem psychoterapii? Czy psychoterapia może mieć wymierne cele? Czy psychoterapeuta rozmawia z klientem o celach ich wspólnej pracy? W dzisiejszym artykule postaramy się zwięźle odpowiedzieć na wyżej postawione pytania.
Co jest celem psychoterapii? Czy psychoterapia może mieć wymierne cele? Czy psychoterapeuta rozmawia z klientem o celach ich wspólnej pracy? W dzisiejszym artykule postaramy się zwięźle odpowiedzieć na wyżej postawione pytania.
Motywacja do psychoterapii
Kiedy człowiek zgłasza się na pierwszą konsultację z psychoterapeutą czy sesję psychoterapii, kieruje nim określona motywacja. Zwykle jest to tzw. „motywacja od”, czyli chęć ucieczki od tego co uwiera, boli, powoduje jakąś życiową niewygodę, sprawia cierpienie. Zgłaszający się do naszego ośrodka w Warszawie klient pragnie, by życie było inne niż jest – żeby nie przeżywać nieprzyjemnych emocji, np. smutku, złości czy rozczarowania, żeby nie czuć się źle ze sobą lub z innymi ludźmi, żeby nie powtarzać zachowań, które sprawiają ból jemu samemu bądź bliskiej mu osobie.
Psychoterapeuta poznaje problemy i oczekiwania klienta
Psychoterapeuta na pierwszej sesji psychoterapii zadaje zwykle kilka pytań pozwalających mu poznać motywację klienta do rozpoczęcia procesu terapii i jego postrzeganie swojej sytuacji. Próbuje się zorientować jakich trudności doświadcza klient i dlaczego właśnie teraz przyprowadziły go one do gabinetu psychoterapeuty. Mogą to być następujące pytania:
Co wydaje się być dla pana / pani problemem? Co sprawia panu / pani ból?
W jaki sposób ten problem wpływa na pani / pana życie?
Co sprawiło, że przychodzi pan / pani do mnie właśnie teraz?
Jak ma być? Jakiej zmiany pragnie pan / pani w swoim życiu?
Czy uważa pani / pan, że ten problem da się rozwiązać?
Co musi się stać, aby ta zmiana mogła mieć miejsce?
Po czym pan/ pani pozna, że psychoterapia przyniosła zamierzony skutek?
Na pytania o zmianę, przyszłość klienci często odpowiadają mówiąc o swoich życiowych celach, np:
Wyprowadzę się z domu rodzinnego.
Wyjdę za mąż i urodzę dziecko.
Znajdę grupę przyjaciół i przestanę być samotna.
Nie będę się stresował na rozmowach o pracę.
Zacznę się lepiej dogadywać z moją partnerką.
Wyżej wymienione cele nie są celami psychoterapii. Terapeuta nie sprawi, że klient założy rodzinę czy zdobędzie wymarzoną pracę. Może mu jednak pomóc zrozumieć co go oddala, co uniemożliwia realizację ważnych życiowych planów.
Co może być celem psychoterapii?
To co może się stać w trakcie procesu psychoterapii to na przykład:
poznanie przez klienta swoich trudności, blokad, bolesnych miejsc, obszarów bezradności – uświadomienie ich sobie i zrozumienie jakie emocje i motywacje kierują jego zachowaniem w różnych sytuacjach;
uświadomienie sobie swoich potrzeb, wartości, przekonań i dzięki temu lepsze zrozumienie swoich zachowań, powtarzających się schematów zachowań;
poszukiwanie potrzeb i motywacji kryjących się za chęcią realizowania określonych celów życiowych, np. Co się zmieni w twoim życiu, kiedy stanie się X?
Podstawowym celem psychoterapii doświadczeniowej jest zdobycie przez klienta „zdolności pełnego, niezakłóconego, niezdeformowanego doświadczania”, po to by mógł adekwatnie postrzegać to co wokół niego i w jego wnętrzu, aby mógł czuć się sprawczy i zadowolony z siebie, aby mógł się rozwijać w zgodzie ze swoim potencjałem. (Król-Fijewska M. (red.), Doświadczanie a psychoterapia, Warszawa 2019).
Terapeuta ustala cele szczegółowe psychoterapii wspólnie z klientem i co jakiś czas wraca do nich, aby sprawdzić na ile klient czuje, że przybliża się do ich realizacji. Cele mogą być ponownie ustalane w trakcie procesu psychoterapii.